Data: 2016-04-13 08:51:35
Temat: Re: Chałwa - zrób to sam
Od: Trefniś <t...@m...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu .04.2016 o 19:45 Ikselka <i...@g...pl> pisze:
> Dnia Tue, 12 Apr 2016 11:04:18 +0200, Trefniś napisał(a):
>
>> W dniu .04.2016 o 22:19 Ikselka <i...@g...pl> pisze:
>>
>>> Dnia Mon, 11 Apr 2016 21:19:46 +0200, Trefniś napisał(a):
>>>
>>>> W dniu .04.2016 o 20:46 Ikselka <i...@g...pl> pisze:
>>>>
>>>> (...)
>>>>> Chałwę jem statystycznie raz w roku - w nagłym a histerycznym
>>>>> przypływie
>>>>> chuci na słodkość, dopadającej mnie przeważnie w okresie listopadowej
>>>>> deprechy. Tylko wtedy AŻ TAK mi wszystko jedno 3333-]
>>>>
>>>> Stąd - chałwa słodzona miodem (nawet IG podawany poniżej 100 przez
>>>> niektórych), a słonecznik i sezam również zdrowy, choć tłusty.
>>>> Taka chałwa jest zwyczajnie znacznie zdrowsza, niż tucząca! Polecam
>>>> łasuchom!
>>>
>>> Wszystko byłoby OK, gdyby nie ten słonecznik chemicznie łuskany,
>>> zjełczały
>>> - ble :-(
>>
>> Łuskanie odbywa się mechanicznie, na przykład:
>>
>> https://www.youtube.com/watch?v=KvUdXOe9fwA
>
> Niekoniecznie.
>
>>
>> Jełczenie to rzeczywiście problem, ale rozpoznać można po zapachu.
>
> Ale dopiero po użyciu :-)
>
>> Z doświadczenia wiem, że słonecznik rzadko bywa sprzedawany zjełczały.
>
> No rzadko - albowiem jest mieszany z niezjełczałym.
>
>>
>> Znacznie gorzej jest z innymi "orzechami".
>> Niektóre (np. arachidowe) mogą być też skażone pleśniami.
>
> I taki oto słonecznik jest tu tym pięknym wyjątkiem?
> 333-)
>
>
>> Nawet orzechy z prawidłowym terminem przydatności potrafią być
>> zjełczałe.
>> Kiedy mamy do czynienia z orzechami "smakowymi", to prawdopodobnie ich
>> niska jakość jest w ten sposób maskowana.
>
> Odkąd orzechy są w masowej sprzedaży, praktycznie ich nie kupuję... Tzn
> czasem do ciasta - ale nigdy te smakowe. Musi być świeża partia i wtedy
> je
> mrożę, wtedy są dłużej świeże i nie jełczeją..
>
>>
>> Oczywiście można popaść w przesadę i zacząć jeść wyłącznie produkty
>> "prosto z pola, zebrane własnoręcznie". Niestety, dla większości to
>> nieosiągalne.
>
> Cóż. Ja praktycznie tak robię, tyle że sprowadza się to do tego, że
> prawie
> wcale nie jemy orzechów.
> Nie kupuję też pieczywa z ich dodatkiem, tzn z dodatkiem wszelkich
> ziaren -
> one wszystkie są skażone pleśnią, konserwantami - i w mniejszym lub
> większym stopniu jełkie.
>
>
>> Albo wręcz dojdziemy do bretarianizmu (inedii), czyli odżywiania się
>> wyłącznie powietrzem i słońcem.
>> :)
>
> Zielono mi :-))
>
>> Są jeszcze sklepy z tzw. "zdrową" żywnością, jeśli ktoś nabierze
>> zaufania
>> do któregoś...
>
> Pic na wodę to jest i tyle. "Zdrowość" sprowadza się tam do ubogiej
> grafiki
> i wykończenia opakowań oraz do stosownych, "przekonujących" napisów. Nie
> mam złudzeń, są to te same produkty, co w hipermarkecie w kolorowych,
> błyszczących, szeleszczących torebeczkach i pudełkach...
Nawet nie próbuję polemizować, bo wszystko powyższe to prawda dla
większości produktów.
Tylko wrodzony optymizm pozwala mi wierzyć, że nie dla wszystkich :)
Coś jeść trzeba...
--
Trefniś
|