Data: 2010-06-10 15:39:36
Temat: Re: Co do zawijańców?
Od: "E." <e...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Natomiast absolutnie żadne kupne gruszki ani śliwki w occie
> nie są wg mnie do porównania z tymi własnego wyrobu. Tudzież grzyby
> marynowane - sam piach, trzeszczą w zębach, są kompletnie nieoczyszczone i
> w dodatlu często robaczywe, także te mrożone - pojedyncze przypadki ich
> kupna kończyły się zawsze wywaleniem do kubła i zgrzytaniem zębów.
Rok temu pierwszy raz się przyjrzałam grzybom suszonym w markecie - same
siteczka. Aż mi się żal zrobilo tej kasy, co ją wyrzucilam z robaczywymi
grzybami przez cały sezon. Z drugiej strony nie wiedzialam, że w skupach
w ogóle nie sprawdzają, choćby na wyrywki tego co im zbieracze przynoszą.
> wszyscy się przyzwyczaili, że takie rzeczy włąsnego wyrobu to mam non stop
> w piwnicy, także goście dostają zawsze na wynos - więc ile ja tego robię,
> strach mówić :-)
>
O widzisz - u mnie podobnie. Grzybów muszę mieć w nadmiarze, bo albo je
wożę na zamówienie, albo rozdaję, jak goście proszą. Szczególną
popularnością cieszą sie kurki i gąski w zalewie solonej. No i
marynowane, oczywiscie - zawsze z cebulką i plastrem marchewki.
E.
|