Data: 2010-06-10 16:11:47
Temat: Re: Co do zawijańców?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 10 Jun 2010 17:39:36 +0200, E. napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> Natomiast absolutnie żadne kupne gruszki ani śliwki w occie
>> nie są wg mnie do porównania z tymi własnego wyrobu. Tudzież grzyby
>> marynowane - sam piach, trzeszczą w zębach, są kompletnie nieoczyszczone i
>> w dodatlu często robaczywe, także te mrożone - pojedyncze przypadki ich
>> kupna kończyły się zawsze wywaleniem do kubła i zgrzytaniem zębów.
>
> Rok temu pierwszy raz się przyjrzałam grzybom suszonym w markecie - same
> siteczka. Aż mi się żal zrobilo tej kasy, co ją wyrzucilam z robaczywymi
> grzybami przez cały sezon. Z drugiej strony nie wiedzialam, że w skupach
> w ogóle nie sprawdzają, choćby na wyrywki tego co im zbieracze przynoszą.
Ja się przyjrzałam kupionym RAZ mrozonym prawdziwkom - po przekrojeniu
ujrzałam jedno robaczywe sito! Nigdy więcej.
A w marynowanych słoikowych - piach w zębach, jak pisałam.
>
>> wszyscy się przyzwyczaili, że takie rzeczy włąsnego wyrobu to mam non stop
>> w piwnicy, także goście dostają zawsze na wynos - więc ile ja tego robię,
>> strach mówić :-)
>>
> O widzisz - u mnie podobnie. Grzybów muszę mieć w nadmiarze, bo albo je
> wożę na zamówienie, albo rozdaję, jak goście proszą. Szczególną
> popularnością cieszą sie kurki i gąski w zalewie solonej. No i
> marynowane, oczywiscie - zawsze z cebulką i plastrem marchewki.
>
> E.
U mnie tylko rydze i prawdziwki - marynowane. Suszone tylko prawdziwki.
Kurek jest u nas trochę, gąsek jak na lekarstwo, podgrzybków u nas prawie
nie ma, choć one są świetne też. Królują koźlarze, maślaki i prawdziwki, a
że sąsiad chodzi nałogowo na grzyby, więc ja dostaję często całe kosze
prawdziwków, gdy jego żona nie nadąża z przerabianiem.
|