Data: 2018-03-27 19:59:39
Temat: Re: Co w chlebie piszczy?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan Waldemar napisał:
> No to szkoda. Niestety do Kielc mi cholernie nie po drodze. Chyba jednak
> egzystują jeszcze gdzieś piekarnie piekące w sposób tradycyjny. W domu
> mogę sobie chleb upiec, ale jednak inaczej smakuje jak ten z prawdziwego
> pieca chlebowego. Niech kosztuje 10zł za kg, albo i więcej, ale dobry ma
> być!
Ludzie w Wilnie mówili mi tak: dobry litewski chleb może pochodzić tylko
z piekatni, i to nie byle piekarni, a takiej dużej i porządnej, bo tylko
tam mają wszystko co potrzeba, stałe warunki do wzrostu kwacha, wypieku
itd. Mnie ten litewski chleb nie do końca odpowiada (z charakteru), ale
co to zasady, trudno tej opinii odmówić racji.
Sielski odłam mojej rodziny do dzisiaj praktykuje zwyczaj domowego wypieku.
Innego chleba tam w domu się nie jada. Ale oni mają prawdziwy piec chlebowy.
Więc i smak chleba prawdziwy. Ja u siebie (w Warszawie) też nie mogę narzekać,
kupuję chleb przywożony z Mińska (Mazowieckiego, nie Białoruskiego). Ten
sobie wybarłem, ten mi smakuje, czasem tylko robię odmianę. Do wyboru mam
cztery piekarnie (jak nie więcej), niektóre chleby za sporo ponad dychę
za kilogram. Ludzie kupują, nie narzekają, nie biadolą, że drogi. Chociaż
z drugiej strony słyszałem w radiu opowieść piekarza, który zaiwestował
w uczciwy biznes, ale nikt z okolicznych nie chciał świeżego. Kupowali
wczorajszy, przeceniony o pół ceny. Zbankrutował. Ale to było na tak zwanej
prowincji. Oczywiście nie jest to wyłączną winą jej mieszkańców, że nie
mają pieniędzy, ale tak to niestety wygląda -- z dobrą (choć nietanią)
żywnością problem jest teraz głównie na wsi. Z wędlinami zdaje się podobnie
jak z pieczywem.
Jarek
--
Przeglądam w myśli wszystkich mych przyjaciół twarze
I myślę sobie, och, psiakrew! czyż wszyscy są gówniarze?
Ach, nie! Jest kilku wiernych, z tymi pojechałbym nawet do Kielc.
A reszta? Ach, reszta, to jest gówno, proszę pani, wprost na szmelc.
|