Data: 2015-04-16 18:21:06
Temat: Re: Co z tym jajem?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
>> Coś mnie tknęło i zajrzałem na http://istra.com.pl
>
> Na oko ta Istra bardziej wygląda na podróbę Martini.
Butelką przypomina. Może ci sami Martini podrabiają też, a dla redukcji
kosztów zamówili w hucie jeden wzór flaszki. Jak Martini wygląda, każdy
wie, więc w tym kierunku poszła unifikacja.
>> porównałem z:
>> http://www.istravino-rijeka.hr/?rubrika=specijalna_d
esertna_vina&grupa=specijalna&proizvod=vermouth_bije
li_1
>
> Ale z tamtych czasów ja właśnie pamiętam ją z powyższego linka - tak ów
> wermut wyglądał.
Na przywoływanej tu już nieraz stronie, nieocenionej pomocy w podobnych
sprawach, można zobaczyć to:
http://www.winka.net/wino/istra-vermouth-1963.html
I ja to też podobnie pamiętam. A różni się jednak trochę. Choćby chorwacką
szachownicą, której za nieboszczki Jugosławii raczej w takich miejscach
nie bywało. Za to jest "Import Agros" -- to raczej u nas nalewano, butelka
i etykietka była z "pierwszego obszaru płatniczego". Czasy znamienne były
tym, że wermuty miały nadreprezentację na sklepowej półce z winami. Znaczy,
że czego innego było mało, stąd takie wrażenie. Nazw miały sporo, wnętrze
jednak chyba zawsze było to samo -- zdaje się, że kreacja różnorodności
realizowana przez Centralna Piwnice Win Importowanych. Taki wermut łatwo
przewozić w cysternie i butelkować. Nie wymaga tak szczelnego zamknięcia
jak wino, nie zamienia się od razu w ocet.
Pozostając w klimacie zbliżonym do linkowanej strony, opiszę główne
zastosowanie tego produktu. Trzy rzeczy były potrzebne: wermut właśnie,
tak zwane pół litra oraz puszka z blachy pancernej z greckim sokiem
pomarańcowym marki "dodoni" (marek soków było mniej niż wermutów, bo
tylko jedna). Mieszało się to razem w garnku i wypijało.
Jarek
--
Postanowił on mianowicie, że nie będzie używał żadnych napojów, którymi można
się upić. Więc kazał sobie nalać jeszcze jednego na drogę i ruszył w świat na
poszukiwanie tych napojów bez alkoholu. Najpierw zatrzymał się w gospodzie
"Na Przystanku", kazał sobie podać ćwiarteczkę wermutu i nieznacznie zaczął
przepytywać gospodarza, co też pijają ci niby abstynenci.
|