Data: 2006-01-11 17:14:41
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Joanna Duszczyńska" ...
>
> Są różne szkoły prywatne. Należałoby porównać jaki "materiał" te szkoły
> dostają i porównać je wyłącznie z państwowymi liceami, które dostają
> statystycznie taki sam "materiał"...
>
One go nie 'dostają'. Wybierają sobie. Nikogo przyjmować nie muszą, w
przeciwieństwie do takiego liceum profilowanego.
> Do szkół prywatnych tylko niewielki odsetek uczniów idzie w pierwszego
> wyboru.
> Rodzice zawsze wolą posłać dziecko do placówki reprezentującej
> porównywalny
> poziom bez konieczności płacenia za to. Dopiero jak się okaże, że dziecko
> akurat się nie dostało do wymarzonej placówki publicznej szukają
> prywatnej.
> Kształcenie w szkole prywatnej przez 3 lata to jest dobrej klasy samochód
> osobowy. Potrafiłabyś tak pstryk i wyrzucić taką kasę? Naprawdę nie jest
> to
> prosta decyzja. I IMO szkoły prywatne należałoby porównywać raczej z dolną
> połową szkół państwowych i mam wrażenie, że wtedy wypadłyby o wiele
> lepiej.
>
Jak się je porówna z dolnymi 10 % to na pewno wypadną lepiej... A z dolnym
1%, to już znakomicie, ale to nie będzie statystyka, tylko manipulacja.
> I jeszcze taki drobiazg. W szkole prywatnej na pewno dzieci nie spotkałoby
> to, co spotkało córkę autorki wątku.
> Szkoły prywatne nie zatrudniają nauczycieli nie na poziomie. Po prostu
> mają
> komfort wyboru z rynku pracy tych lepszych, bo mogą im więcej zapłacić.
> Tym
> sposobem do szkół prywatnych trafiają Nauczyciele przez duże N.
Wisisz mi płyn do czyszczenia monitora. :))
Jest dokładnie przeciwnie, bo warunki zatrudnienia w szkołach prywatnych są
niestety gorsze od szkół państwowych. Nie tylko pensja się liczy, a ta
ostatnia wcale nie jest taka wspaniała.
> Jak sądzisz jeśli nauczycie nawyzywa uczniom od chociażby gamoni i rodzice
> powiedzą, że nie życzą sobie mieć takiego nauczyciela dla swoich dzieci,
> to
> co się stanie. Właściciel szkoły powie rodzicom, żeby zabrali swoje dzieci
> ze szkoły, czy zmieni nauczyciela?
>
A to jest drugi powód niechęci n-li do pracy u 'prywaciarza'. Ten sam
mechanizm nacisku - jak mi pani nie postawi lepszej oceny, jak pani będzie
wymagać, jak pani nie pozwoli gadać na zajęciach, to się poskarżę i mama
mnie stąd zabierze. I to nie ja mam się uczyć, to pani płacą za to, by mnie
nauczyć. Zarazem jest to mechanizm obniżający jakość nauczania.
Wyniki było widać na maturze.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|