Data: 2003-01-24 13:13:56
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik AsiaS <a...@n...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b0r8tn$209$...@n...onet.pl...
> Och nie, uogólniłaś, nie pisałam o tym że społeczeństwo nie wpłynie na
moje
> dziecko, przecież to byłoby śmieszne. Mówimy o konkretnym zagadnieniu:
> czy to że spałam z sąsiadem czy nie może wypłynąć z zewnątrz tego
> otoczenia. Z którym jednak nie mamy kontaktu.
(ciach)
> Wiesz, w środowisku gdzie ludzie nie rozpoznają się po twarzy nawet, co
dopiero
> mówić o imieniu czy powiązaniach wyjście sprawy o której wiedzą trzy
osoby,
> wszystkie niezainteresowane rozpowiadaniem jest troche paranoicznym
myśleniem.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że automatycznie i bez
zastanowienia przenosisz swoją sytuację blokowo-sasiedzką na układy wokół
przyszłego tytułowego dziecka sąsiada. A skąd wiesz, czy _tam_ sąsiedzi nie
utrzymują ze sobą bliskich kontaktów, a przynajmniej nie rozpoznają się
świetnie (tak jak u mnie w moim 12-pietrowym mrówkowcu, w którym po 4 latach
mieszkania znam połowę sąsiadów)? Że nie plotkują jedni o drugich przy
swoich dzieciach? A jeśli tam tak jest i dziecko urodzi się kropla w kroplę
podobne do sąsiada?
boniedydy
|