Data: 2014-10-09 08:15:01
Temat: Re: Festiwal Słoików Świata
Od: bbjk <a...@b...cc>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-10-08 21:05, Jarosław Sokołowski pisze:
> Też nie pamiętałem, ale pamiętałem, że o Słowenii było. Właśnie to,
> że "zdrada słowiańskości" i inne takie.A że książkę mam w formie
> elektronicznej, wygrepowałem co chciałem i przeczyałem rozdział.
Z innej beczki: powolutku dojrzewam do Kindle. Ewa chyba ma, Qra chyba
też, Ty Jarku też? Jak Wam się używa? Z jednej strony jestem przywiązana
do papierowych książek, zapach, szelest, te rzeczy, a z drugiej lekkość
i ekonomia. Jak w wielu sprawach siedzę z tym na płocie. Córka namawia
mnie usilnie, no, ale nie wiem, nie wiem, czy się przestawiłabym.
> W dodatku sama się kurczy -- znaczna część regionów niegdyś
> określanych jako słoweńskie, to już teraz Austria. Albo Włochy.
> Ale zdaje się, że w chorych wielkoserbskich pomysłach Miloševića
> tendencja była odwrotna -- dla niego Chorwaci z północy gadający
> po kajkawsku, to byli prawie Słoweńcy. Stasiuk bardzo trafnie
> zauważa, że wojna tak krótko tu trwała, bo zabrakło wspólnego
> języka -- jak tu wojować z tak uporządkowanymi ludźmi, z którymi
> nawet w czasie pokoju wiele nie łączyło?
Slowenia jest dla mnie chyba najmniej wyrazistym krajem z wszystkich,
gdzie byłam. Schludnym, spokojnym i pozbawionym osobowości. Może dlatego
nie ma w sobie magnesu, który przyciąga do innych miejsc? Wiem, że wielu
ludziom się podoba, ma wysokie ośnieżone góry, ma ciepłe wybrzeże, czyli
to, co Gruzja - a jednak to Gruzja budzi emocje i tam mi chce się wracać.
> To nam może się czasem wydawać, że cepelia, a to wszystko jest naprawdę.
> Czasem wystarczy zjechać dosłownie pięć kilometrów w bok od szosy głównej,
> by spotkać świat, który nie zmienił się od czterdziestu lat. I ludzi,
> którzy też stoją jakoś tak obok.
To jest to, co najbardziej lubię i czego szukam i często znajduję, także
u nas. Choć z ludem prostym, a szczerym nie byłabym aż tak ufna, jak
Chałubiński.
> A jak posterunkowy dał już się przekonać i zaczynał próby zanotowania
> nazwy miasta -- to dopiero były jaja (to ostatnie słowo proszę mi
> poczytać jako nawiązanie do tematyki grupy).
Ale to wszystko za jaje, kiedy Hanny nie dostaje. Więc te jaja można
różnie traktować, można obnosić się z nimi jak kura, albo obchodzić ze
śmierdzącym. Tu nasza Qra pewnie miałaby dużo do napisania.
Tymczasem, by faktycznie wrócić do grupy, choć może nie do słoika, pójdę
zrobić omlet.
--
B.
|