Data: 2014-10-09 13:34:35
Temat: Re: Festiwal Słoików Świata
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Tu może jednak zadziałać mechanizm -- jest mi obcy ten bakłażan,
>> więc by się z nim zapoznać, zrobię *z niego* potrawę i postaram
>> się ją polubić i jego w niej.
>
> To jest pomysł. Lubię wyzwania, więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie
> z planem, jutro na targu nabędę i postaram się zrobić coś, co mnie
> usatysfakcjonuje konsystencją i całokształtem, przekonując do
> bakłażanów. Dam znać oczywiście. A może i udokumentuję obrazkowo.
Zatem czekamy z tchem zapartym w tchawicy.
>> Ja z bakłażanem przyjaźnię się od dawna, lecz raczej bym się nie
>> odważył zostawić go bez towarzystwa.
>
> I tak pomyłka Ewy w tłumaczeniu zawartości Mrożkowego słoika
> zaowocowała bakłażanem w mojej kuchni.
Od dawna dobrze wiadomo, że znajomość języków obcych pozwala szerzej
spojrzeć na świat. My tutaj dowodzimy, że jak czowiek bardzo chce, to
z nieznajomości też może mieć podobne korzyści.
> Na pewno i mój będzie miał towarzystwo, choć w tej chwili nie mam
> pomysłu, jakie. Wiem też, że nie będzie raczej smażony w tłuszczu.
> I na tym kończą się na razie moje bakłażanowe założenia.
Wrzucenie bakłażana na gorący tłuszcz, to w ogóle jeden z gorszych
pomysłów. On i tak wszystko wchłonie. Ale można to jego zamiłowanie
do tłustości wykorzystać w podstępny sposób. Są rzeczy, których bez
obecności tłuszczu podgrzewać się nie powinno. Mam tu na myśli przede
wszystkim warzywa zawierające czerwone barwniki rozpuszczające się
w tłuszczach. Gdy je dusić będziemy na sucho, wyblakną. Z tej operacji
zawsze zostaje trochę płynnych oleistości. Czasem są pożadane, choćby
ze względu na kolor. Ale gdy chcemy, by zniknęły nam z oczu, z pomocą
przychodzi bakłażan, który działa jak bibuła i przyjmuje wszystko do
swego wnętrza.
>> Jego ślimaczość lubię, ale gdy wystąpi po społu z twardościami czy
>> chrupkościami. Stąd kolejność ważna. Papryki czerwone dobrze jest
>> wysmażyć w tłuszczu najpierw, by barwnik w nim się rozpuścił.
>> Bakłażan chłodząc wszystko, dobrze ten proces przerywa i na rozkład
>> barw nie pozwala. A papryka zielona, czy łodygi selera później dodane,
>> kolor swój zachowują, a chrupkością im należną nie dają ślimaczności
>> dominować.
>
> Rozważę i takie kombinacje, robiąc spis zakupów.
Jeszcze jedną kombinację przy tej okazji wspomniec warto. Ogórek
konserwowy. Rzadko pojawia się na liście składników dań na gorąco.
Niesłusznie. Jest zaprzeczeniem ślimaczości. Chrupie. Nawet gdy
dość długo w ciepełku posiedzi. Ale nie tylko przez wzgląd na ten
kontrast go tu wymieniam. Jego kwaśność sprawia, że miąższ bakłażana
nie ciemnieje.
>> No i masz ci los, znów danie z bakłażaniem jako podstawą! Też nie
>> jadłem, ale popatrzyłem na przepis. Czy aby tu intencjonalnie nie
>> jest wywoływana ślimaczość? Taki kawior, to on ślimakowaty jest
>> dosyć.
> Nie, nie, to nie ten ślimaczy zmiksowany "kawior", który jest w
> internecie. Ten ma mieć kawałki siekane, duży dodatek posiekanej
> cebuli, czosnek i konsystencję ziarenkową. Wiekowy przepis od
> rodziny rosyjskich Żydów, chyba nie złapał się do Sieci.
Miałem na myśli kawior prawdziwy. Ten czerwony, z wielkimi jajami,
to mi zawsze stawał za wzorzec ślimaczności.
Jarek
--
W Galicji była rozpowszechniona nieznajomość języka niemieckiego,
ale nie znajomość.
-- Hugo Steihaus
|