Data: 2018-02-28 18:46:16
Temat: Re: ,,MY używamy PRAWDZIWEGO!"
Od: Trybun <c...@j...ru>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2018-02-28 o 12:30, XL pisze:
>
>> Ale na tym też trzeba się dobrze znać. Gdy trafiłem na wieś to pierwszą
>> rzeczą jaką zrobiłem było postawienie wędzarni. O ile ryby (jesiotr,
>> karp czy węgorz) z niej to autentycznie palce lizać, to wędzonki i
>> wędliny ze sklepu lepiej mi smakują.
> Ja po domowych już nie mogę nawet patrzeć na sklepowe. Stoiska z wędlinami
> naprawdę! omijam z daleka. Przecież to się nie nadaje do jedzenia - dwa dni
> i do wyrzucenia, bo zielone i obślizłe. Brrrr!
Można to wytłumaczyć tym że masz już wypracowane metody. Wędzenie wbrew
pozorom to nie taka prosta sprawa. Łatwiej pewnie wygrać w totoloto niż
nowicjuszowi uwędzić zjadliwie, dajmy na to szynkę.
Oczywiście masz rację - nie dość że jakieś te wędliny marketowe
sztuczne, to wcale nie ma pewności że to towar świeży. Za to w
niewielkich sklepikach masarsko-rzeźnickich, zwłaszcza takich z
tradycjami idzie dostać wędliny dość dobrej jakości.
>
>> Nawet nie zdawałem sobie sprawy że coś można zrobić z tego sklepowego
>> mleka..
> Można, można, choć parę lat się przed tym broniłam. Poki to sklepowe mleko
> jeszcze jest mlekiem, to można. Przynajmniej odpada mi samodzielna
> pasteryzacja, która w przypadku gara z 16 litrami mleka nie przebiega w
> domowych warunkach książkowo (długi czas ogrzewania do odp. temperatury
> oraz trudność z szybkkm schłodzeniem).
> Jednak boję się, że za jakiś czas sklepowe mleko stanie się ,,mlekiem"...
> :-(((
A jest to prawie pewne - "postęp". Tylko dlaczego tego postępu nie
widać w innych dziedzinach niż produkcja żywności.. Komu aż tak
przeszkadza smak w jedzeniu?
>
>
>>>> Albo zwyczajna,
>>>> taka gruba, w papierowej otoczce.
>>>>
>>>>
>>> Zwyczajna była zawsze w jelicie - przynajmniej u nas. Raczej cienka, ale z
>>> tych cienkich grubszych :-)
>>> W ,,papierowej" (osłonka białkowa) była krakowska, żywiecka itp. Jeśli było
>>> cokolwiek w ogóle, oczywiście.
>>
>> Ja pamiętam tą "zwyczajną" z Poznania,. Była ona w papierowej otoczce w
>> rozmiarze dzisiejszej np. żywieckiej, zresztą poza smakiem ta dzisiejsza
>> żywiecka jest prawie kopią tamtej zwyczajnej.
>>
>>
> Nasza kielecka zwyczajna pachniała pięknie i smakowała wyśmienicie (teraz
> to wiem, przez porownanie do dzisiejszych ,,wędlin"), a kiedyś miałam ją w
> głębokiej pogardzie.
> Dziś ślinka mi leci na wspomnienie...
>
Ja kiedyś lubiłem zwyczajną. Aczkolwiek od czasu do czasu zdarzał jej
się taki dziwny posmak.. Ludzie mówili że to był to efekt eksperymentów
Gierka z krylem., tak że podobno eksperymentalnie dodawali go m.in do
niektórych partii zwyczajnej.
|