Data: 2002-03-07 22:48:59
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Od: "Marek W." <m...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> No wiesz, to jest jakiś procent ryzyka, to, co nieprzewidywalne...
Niestety ;-(
> > Nie wiem moze ja jestem idealista - ale uważam że powinnno
> > się walczyć jak
> > najdłużej - szczególnie jak są dzieci.
>
> Nie zgodzę się. Trzeba walczyć tak długo, jak widać szanse na
> zwycięztwo. W którejś chwili przychodzi przecież przekonanie, że się nie
> przewalczy, a walka dla walki... to - wydaje mi się - zostawi na
> psychice dziecka głębszy ślad niż samo rozstanie rodziców.
Pozornie. najczęście jest tak ze to jedna strona próbuje coś zrobić a druga
upiera się bo sie jej zachciało ;-/ niestety
A dzieci,,, dzieci chcą mieć dom i oboje rodzicó i to jest dla nich
najważniejsze. Więc ta druga strona powinna moim zdaniem mieć maksymalnie
utrudnioną możliwość rozwodu jeżeli jest to poprostu zachcianka. W dodatku
rozpwód z powodu zachcianki powininen wg mnie kończyć się także
pozostawieniem dzieci z osobą dla której liczy się rodzina - a u nas konieta
odchodząca dla zachcianki jeszcze w prezencie od sądu dostaje opieke nad
dziećmi i alimenty. I to jest dopiero paranoja.
> zdanie (przypominam, że mówimy również o odwrotnych sytuacjach, kiedy
> chciałby odejść ojciec z dzieckiem!).
Wiem że mówimy i o tej stronie, tylko w polskich warunkach prawnych ojca z
dzieckiem nie puszczą ;-)
> > sioę liczyc a nie zachcianki niedojrzałych często rodziców.
>
> Nie do końca masz rację... Wiesz, wydaje mi się, że nie zawsze sąd
> (czyli obcy człowiek z boku, nie znając realiów) może ocenić, że decyzja
> o rozstaniu jest nieprzemyślaną decyzją niedojrzałych rodziców.
Dlatego inna droga - psycholog rodzinny, psycholog dzieciecy - są tego typu
rozwiązania. U nas obie strony musza się na to zgodzić w sądzie. Może takie
rzeczy powinny być przez sąd narzucane najpierw.
> A po drugie - wiesz, boję się, że takie przedłużanie na siłę może zrobić
> większą krzywdę dzieciom, niż szybkie rozstanie bez kiszenia się w
> sądach, bez zmęczenia i rozdrażnienia rozprawami. Może gdyby rodzicom
> dano szansę rozstania się szybko, po ludzku i w zgodzie, a co za tym
> idzie - szybszego poukładania sobie rozbitego życia - zyskały by na tym
> i dzieci?
W jaki sposób? Czy tak jak u mnie - że pół roku ojca nie widziały ( nie z
mojej winy), czy ułatwia to matka siłą zabierająca dziecko ze szkoły i
wywożca do innego miasta, bo takie ma prawo?
czy jak w wątku w którym piszemy - matka załatwiająca nowego tatusia?
Gdzie tu miejsce na normalne życie dla dzieci ??
Tylko i wyłącznie wypełnianie zachcianki odchodzącego partnera.
>
> Chyba nie będzie mi to dane :-)
> Ale wiesz, o co mi chodzi, prawda? O dzieciaki, ktore po miesiącu
> znajomości postanawiają być "mężem i żoną"... :-\
Wiem ;-) i uważam to za paranoje
Aler jednocześnie coś mi sie rzucilo w oczy - często te odejścia są włąsnie
takim "po miesiącu" - a potem nawet jak nie wychodzi ten nowy związek i się
żałuje to taka osoba w życiu nie przyzna się że popełniła błąd.
Pozdrawiam
Marek
|