Data: 2002-03-08 08:13:33
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marek W. napisał(a) w wiadomości: <3c87dbf4$1@news.vogel.pl>...
>. Ale zdarzają się również sytuacje, gdy
>> dwoje ludzi żyje ze sobą, myślą że to jet _to_, aż nagle się okazuje, że
>> jednak nie! Okazuje się, że to nie jest idealny związek, że którejś ze
>> stron czegoś brakuje, a potem spotyka kogoś o kim wie, że nim uda jej
>> się to zdobyć... I to tyczy się obu stron, obu płci. Każdy ma prawo do
>> szczęścia.
>
>A druga osoba która uważa że należy próbować ratować rodzinę, a dzieci??
>gdzie jest ich prawo do szczęścia??
Problem lezy w tym, ze przemilcza sie klopoty, niedomowienia i wszystko, co
zle. W zwiazku trzeba o tym rozmawiac. Jesli partnerowi naprawde zalezy, nie
odejdzie bez ostrzezenia. Pytanie tylko, na ile ta druga osoba te
ostrzezenia slyszy (chce slyszec), rozumie (chce zrozumiec) i z nich
korzysta (chce korzytac) w cel uzapobiezenia rozpadowi zwiazku.
A jesli te ostrzezenia sa lekcewazone.... To pozniej nie ma szansy, zeby
uratowac zwiazek, z ktorego jedna osoba nieodwolalnie postanowila odejsc. A
jesli jest, to bardzo niewielka i dotyczy raczej decyzji podejmowanych na
goraco, bez przemyslenia.
Oczywiscie, powyzsze bardzo jest ogolne i tudno odniesc to do konkretnego
przypadku. Do mojego akurat sie odnosi :)
Margola
|