Data: 2013-11-11 18:52:08
Temat: Re: Nie ma jak pompa...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 7 Nov 2013 03:03:54 +0000 (UTC), Z_D napisał(a):
> W artykule <14vfh8u7ezj1m$.1r2rc68k0y0w$.dlg@40tude.net>
> Ikselka napisal(a):
>
>> Ja kupiłam na targu - duuuży, nierdzewny, gwizdek (a raczej takie coś w tym
>> stylu) ma w uchwycie pokrywki, gwiżdże jak statek stojący na redzie, coś
>> pięknego :-D
>
> Siem zapytam grzecznie - a po co wam takie gwizdaki???
> Jako zabytki? , na półkę??
> Przeciez to było dobre, ale 30 lat temu.
> Nie lepiej sprawić se elektryczny?
Elektrycznych miałam wiele, całe lata - zanim sobie kaflową kuchnię
sprezentowałam. Jednym śmierdziały trucizną plastikowe pokrywki i woda była
cuchnąca po zagotowaniu, innym na skutek rozprężania podczas zmiany
temperatur plastikowe ścianki się rozpulchniały i pleśnią trwale
zajeżdżały, jeszcze innym (tym metalowym) wysiadały grzałki albo estetyka.
No i ta moc - rany, 2-3 tysiące watów, no po co mi to, kiedy ogień mam
praktycznie za darmo, a w każdym razie pali się i tak.
> Co sam sie wyłaczy, i pobierze tyle z sieci ile potrzeba do zagotowania?
> Gazu nie pali,palnika nie trzeba gasić, firanek nie okapca.
> Same zalety!
Jak dla kogo - ja mam czas, żeby się na fajerkach spokojnie woda
zagotowała, i uwielbiam kiedy po zagotowaniu stoi sobie taki czajnik z boku
i syczy wesoło, a każdy kto przyjdzie, ma wrzątek na herbatkę na zawołanie
:-)
--
XL
"Przypadek - to Bóg przechadzający się incognito." A. Einstein
|