Data: 2006-01-20 22:14:17
Temat: Re: O znęcaniu się nad dziećmi.... [Było: Re: Dorośli(imprezki) i dzieci...]
Od: "miranka" <a...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dqrln8$v8c$1@news.mm.pl...
> W wiadomości <news:dqr7o9$4j4$1@inews.gazeta.pl>
> miranka <a...@m...pl> pisze:
>
> > Ja szanuję prawo dziecka do swobodnego
> > poruszania się po własnym domu
>
> I uważasz, że jest to prawo bezwarunkowe?
Nie, ale wymaga racjonalnego uzasadnienia. Dla mnie wypraszanie dziecka z
pokoju nie jest racjonalne. Ja bym pogadała z dzieckiem przed przyjściem
koleżanki, mówiąc jak do dorosłego "Słuchaj, ja muszę z nią pogadać na
osobności. Posiedzisz przez ten czas u siebie?" Jeśli dziecko będzie się
upierać, że nie, to znaczy, że jeszcze nie jest w stanie zrozumieć sytuacji
i wyproszenie za drzwi odbierze jako karę. Tylko widzisz, ja swoje dziecko
traktuję poważnie odkąd w ogóle dało się z nim słownie porozumieć. Jest do
tego przyzwyczajony, więc takie postawienie sprawy z mojej strony nie budzi
(i nie budziło) w nim buntu i wypraszanie za drzwi nie jest (i nie było)
konieczne. Jeśli do męża przychodził ktoś w służbowych sprawach i
potrzebowali chwilę spokojnie porozmawiać, to Adam słyszał ode mnie: "nie
przeszkadzajmy teraz tacie, zaniesiemy im herbatę i wychodzimy z pokoju".
Czyli znów norma, do której dziecko jest przyzwyczajone od małego, a jednak
słowa: "wyjdź, bo tu dorośli rozmawiają" nie padają.
W gruncie rzeczy sprowadza się to do tego samego, ale forma przekazu jest
nieco inna. Nie sądzisz?
Anka
|