Data: 2006-01-20 22:36:43
Temat: Re: O znęcaniu się nad dziećmi.... [Było: Re: Dorośli(imprezki) i dzieci...]
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dqrnph$ls2$1@inews.gazeta.pl>
miranka <a...@m...pl> pisze:
> Nixe, Ty jednak NIE rozumiesz:) Co innego jest UCZYĆ* dziecko od
> małego, że są sfery prywatności, w które się z kopytami nie wchodzi
> (obowiązuje obie strony), a co innego zakazywać, nakazywać, wypraszać
> itp. Tu chodzi o formę.
W takim razie albo ja czegoś z tej dyskusji nie zrozumiałam albo Ty.
Bo na moje oko to w ogóle nie chodziło o formę, lecz o sam fakt, że dziecko
wyprasza się z pokoju.
Przy czym nie było doprecyzowania, czy "wyprasza" znaczy tyle co "poszedł
won" czy o "Misiu, proszę, idź się teraz pobaw trochę w pokoju, bo
chcielibyśmy porozmawiać sami".
Paru osobom nie spodobał się sam fakt, że dziecko powinno w jakiejś sytuacji
opuścić pokój rodziców i odnoszę wrażenie, że tylko na tym skupiła się ta
dyskusja.
> Nakazy i zakazy to nie jest
> jedyna możliwa forma porozumienia się z dzieckiem.
Jedyna nie.
Ale bywa, że czasem znacznie skuteczniejsza, niż negocjacje i próby
tłumaczenia przeciągające się w nieskończoność (bo dziecko okazuje się
bardziej cwane, niż mamusia ;-).
--
PozdrawiaM
|