Data: 2005-06-15 15:10:24
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Od: "Vax" <v...@t...pl.bez.tego.tu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Asiunia" <a...@w...pl> napisała:
>
> Nie miales nigdy wyrzutow sumienia, ze dziecko zrobilo sobie krzywde
> dzieki
> Twojej nieuwadze?
Na szczescie nie. Moze wlasnie "szczescie" jest slowem kluczem,
a moze....
> I nie mam tu na mysli tych bzdetow o jakich piszesz typu
> guz, siniak czy skaleczenie.
To normalne.
> Bo ja mam wyrzuty, ze cora w wieku 3 lat
> meczyla sie w gipsowym gorsecie przez ponad m-c (zlamany obojczyk), a syn
> ma
> pieeekne blizny po nadzianiu sie na szklo
Odpukac, nic takiego nie mialo miejsca.
I zauwaz, ze nie pisze tu, ze dzieki mojej "opiece".
Zapewniam opieke, jaka moge, nie bagatelizuje hipotetycznych zagrozen,
ale tez nie popadam w paranoje. Moze po prostu mamy szczescie.
> i nieiwle brakowalo, a moglby
> stracic oko. Jeszcze raz powtorze, to o czym piszesz i na czym sie
> skupiasz
> to pikusiowate kontuzje. Zapewniam Cie, ze dzieci pod kloszem nie trzymam,
> histeryczka nie jestem.
To o czym pisze, pisalem juz wczesniej, w kontekscie pewnego
Twojego ogolniejeszego stwierdzenia. Zatem wiedzialas, ze polemizujesz
z wypowiedzia:
<cite>
Oczywiscie nikomu z nas dziecko nie zachorowalo, nie nabilo
sobie guza, nie zarobilo zadrapania ani siniaka pozostajac
pod _naszym_ nadzorem.
No bo jesli byloby inaczej, to nasz rodzicielski "system bezpieczenstwa"
jest do bani.
</cite>
Stad nieco dziwne wydaje mi sie _teraz_ "zauwazenie", ze nie pisalem
o wybitych oczach i polamanaych obojczykach.
(...)
> Cos nie za bardzo ci wychodzi to ironizowanie.
cos nie za bardzo wychodzi Ci polemizowanie.
(otoz to, dwa zdania, malo nosne merytorycznie,
odzwierciedlajace subiektywny stosunek do "dokonan" adwersarza,
bo chyba nie.... majace na celu go jakos zdyskredytowac?
wiec moze nie sprowadzaj dyskusji na taki poziom, prosze :))
[...]
>> Mysle, ze sam gotow jestem stracic ja bardzo szybko.
>
> A widzisz, kto wie, jak bys sie zachowal na moim miejscu... jadac z
> wlasnym
> dzieckiem w Rce na sygnale, trzymajac mu glowe nad miska do ktorej
> wymiotuje
> krwia, majac dla dzieciaka wykupione zimowisko, ktore w tym czasie szlag
> trafia.
Nie wiem, _jak_ bym sie zachowal. Na ostre dyzury juz jezdzilem,
dyspozytorce juz w myslach "skopalem tylek" etc. etc.
Moge jedynie przypuszczac, ze o zimowisku akurat bym wtedy nie pamietal.
>> Niemniej w calym swym subiektywizmie, staram sie spojrzec na sprawe
>> z mozliwie szerokiej perspektywy. Nie zaczynam od "szukania winnych",
>> raczej od znalezienia przyczyny. A to nie zawsze to samo.
>
> Rotfl :-))
Ciekawa reakcja. Jestes moze meteopatka? :)
> Patrz perspektywicznie, az dojdziesz do wnioskow, ze najwieksza
> przyczyna tego wszystkiego bylo splodzenie dziecka?
Mialem na mysli "patrzenie perspektywiczne" a nie "zeza mocno rozbieznego".
Sa ludzie, ktorzy na wysoka liczbe wypadkow przed szkola reaguja np. tak:
1. biadola, ze kierowcow to sie powinno pozamykac albo i pozabijac
2. forsuja montaz sygnalizacji swietlnej
3. ida palic koscioly, bo "jakby Bog nie stworzyl swiata, to by nie bylo
tyle cierpienia".
Powiedz, czemu mam wrazenie, ze masz tendencje do popadania w skrajnosci?
To taki zabieg publicystyczny, czy "patent" na dyskusje?
v.
|