Data: 2020-06-01 12:04:58
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
XL <i...@g...pl> wrote:
>
> https://groups.google.com/forum/m/?hl=pl#!search/Mru
czysław$20chrobry/pl.rec.zwierzaki.koty/wc7ug_S39Rg
>
Coś chyba z tym linkiem nie tak, więc przytaczam treść:
Codziennie przed wieczornym karmieniem wpuszczam do domu Miśka,
mojego bernusia, aby pobawił się z kotem Guzikiem, gdyż są niezmiernie
zaprzyjaźnieni, tęsknią obaj za sobą ogromnie. Kot Mruczek zwykle wtedy się
dyplomatycznie usuwa na piętro, gdzie patrząc z wysokości schodów i trochę
jakby zazdroszcząc obserwuje ich zabawę, czasem tylko schodząc do wys.
półpiętra lub wyjątkowo na najniższy schodek, ale to kiedy się naprawdę
bardzo ośmieli - czyli rzadko. Mruczek generalnie jest ostrożnym, rozważnym
kotkiem, płochliwym nieco - boi się wciąż odkurzacza (i to mu już nie
minie), więc do tego momentu miałam go wręcz za tchórza i cykora.
Tymczasem...
Kilka dni temu Misiek jak zwykle ganiał po domu Guzika, a ten jak zawsze
przystwał i dawał się mu wylizywać, nadstawiając ochoczo grzbiet i z
przykrej konieczności znosząc także lizanie po głowie, w wyniku czego jak
zawsze stawał się mokry niby po kąpieli - cóż, bernusie mają wielkie i
kochane, ale i przeokropnie mokre paszcze... :-)
W swej nieostrożności i gapowatości ruchowej danej olbrzymom Misiek w
pewnym momencie nastąpił na koniec ogonka Guzika, a ta łajza niewiedząca
wcale co to ból i uraz, zamiast wyrwać ogon, czekała w miejscu drąc się,
"aż minie". Nic nie minęło, więc darcie wzrosło.
NAGLE zanim się połapaliśmy i zdążyliśmy zareagować, ze schodów w tempie
błyskawicy runęła na Miśka szara zjeżona kula - to był MRUCZEK! Wczepił się
zębami i pazurami w poczciwą zdziwioną miśkową dziapę (znaczy mordę),
zaczął wydawać jakieś nieziemskie bojowe odgłosy, o które nigdy go nie
posądzaliśmy. Misiek siłą rzeczy zaczął się bronić - i zrobiło się bardzo
nieciekawie. Mruczek nie odpuszczał, Misiek warczał i szczekał na niego,
próbując zrzucić go z siebie i chwycić w zęby.
Nie sposób było je rozdzielić, wreszcie Mruczek puścił Miśka na chwilę i
wtedy mąż go (Mruczka) schwycił i podniósł do góry, w tym czasie Guzik już
dawno oczywiście salwował się ucieczką, choć też, jak Misiek, za bardzo nie
wiedział, co się dzieje.
Oto jak kot do tej pory uważany za tchórza, fajtłapę i cykora, okazał swą
chrobrą naturę, narażając życie i zdrowie dla braciszka! Wydawało mi się do
tej pory, że zwierzęta nie mają uczuć tego typu - że owszem, we własnej
obronie itd... a tymczasem? Jestem pewna, że gdyby nie miał obciętych
pazurków, z miśkowej dziapy i uszu zostałyby frędzle, a z rozdartych oczu
popłynęłyby gluty...
Od tej pory Mruczek został Mruczysławem Chrobrym i nawet mój mąż patrzy na
niego z respektem i podziwem :-)
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mi
t-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3Vwz
J2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
|