Data: 2020-06-01 19:31:42
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(
Od: Trybun <L...@j...cb>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 01.06.2020 o 12:04, XL pisze:
> XL <i...@g...pl> wrote:
>
>> https://groups.google.com/forum/m/?hl=pl#!search/Mru
czysław$20chrobry/pl.rec.zwierzaki.koty/wc7ug_S39Rg
>>
> Coś chyba z tym linkiem nie tak, więc przytaczam treść:
>
> Codziennie przed wieczornym karmieniem wpuszczam do domu Miśka,
> mojego bernusia, aby pobawił się z kotem Guzikiem, gdyż są niezmiernie
> zaprzyjaźnieni, tęsknią obaj za sobą ogromnie. Kot Mruczek zwykle wtedy się
>
> dyplomatycznie usuwa na piętro, gdzie patrząc z wysokości schodów i trochę
>
> jakby zazdroszcząc obserwuje ich zabawę, czasem tylko schodząc do wys.
> półpiętra lub wyjątkowo na najniższy schodek, ale to kiedy się naprawdę
> bardzo ośmieli - czyli rzadko. Mruczek generalnie jest ostrożnym, rozważnym
>
> kotkiem, płochliwym nieco - boi się wciąż odkurzacza (i to mu już nie
> minie), więc do tego momentu miałam go wręcz za tchórza i cykora.
> Tymczasem...
> Kilka dni temu Misiek jak zwykle ganiał po domu Guzika, a ten jak zawsze
> przystwał i dawał się mu wylizywać, nadstawiając ochoczo grzbiet i z
> przykrej konieczności znosząc także lizanie po głowie, w wyniku czego jak
> zawsze stawał się mokry niby po kąpieli - cóż, bernusie mają wielkie i
> kochane, ale i przeokropnie mokre paszcze... :-)
> W swej nieostrożności i gapowatości ruchowej danej olbrzymom Misiek w
> pewnym momencie nastąpił na koniec ogonka Guzika, a ta łajza niewiedząca
> wcale co to ból i uraz, zamiast wyrwać ogon, czekała w miejscu drąc się,
> "aż minie". Nic nie minęło, więc darcie wzrosło.
>
> NAGLE zanim się połapaliśmy i zdążyliśmy zareagować, ze schodów w tempie
> błyskawicy runęła na Miśka szara zjeżona kula - to był MRUCZEK! Wczepił się
>
> zębami i pazurami w poczciwą zdziwioną miśkową dziapę (znaczy mordę),
> zaczął wydawać jakieś nieziemskie bojowe odgłosy, o które nigdy go nie
> posądzaliśmy. Misiek siłą rzeczy zaczął się bronić - i zrobiło się bardzo
> nieciekawie. Mruczek nie odpuszczał, Misiek warczał i szczekał na niego,
> próbując zrzucić go z siebie i chwycić w zęby.
> Nie sposób było je rozdzielić, wreszcie Mruczek puścił Miśka na chwilę i
> wtedy mąż go (Mruczka) schwycił i podniósł do góry, w tym czasie Guzik już
> dawno oczywiście salwował się ucieczką, choć też, jak Misiek, za bardzo nie
>
> wiedział, co się dzieje.
>
> Oto jak kot do tej pory uważany za tchórza, fajtłapę i cykora, okazał swą
> chrobrą naturę, narażając życie i zdrowie dla braciszka! Wydawało mi się do
>
> tej pory, że zwierzęta nie mają uczuć tego typu - że owszem, we własnej
> obronie itd... a tymczasem? Jestem pewna, że gdyby nie miał obciętych
> pazurków, z miśkowej dziapy i uszu zostałyby frędzle, a z rozdartych oczu
> popłynęłyby gluty...
>
> Od tej pory Mruczek został Mruczysławem Chrobrym i nawet mój mąż patrzy na
> niego z respektem i podziwem :-)
>
>
No właśnie, u mnie też był problem z otwarciem linku.
Prawdziwy Chrobry! ;-) Zasłużył na imię!
|