Data: 2014-10-26 08:30:42
Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: bbjk <a...@b...cc>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-10-26 08:00, Qrczak pisze:
>
> Jako iż już jest jutro, to napiszę:
> Marchew w grubsze krążki, ziemniaki w półplastry, wrzucić na skropioną
> oliwą blaszkę, delikatnie posolić, przyprawić (ja używam gotowej
> mieszanki "do ziemniaków" złożonej m.in. z kminku i czerwonej papryki) i
> wstawić do piekarnika. Po około pół godzinie dołożyć pokrojoną paprykę
> (czerwoną, zieloną, raczej tę słodką, ale można też i czuszki czy innej
> ostrej) i dynię (używam hokaido, bo nie trzeba walczyć z nią przy
> obieraniu, dlatego do pieczenia wrzucam później; inną odmianę można
> ciepnąć na blachę w tym samym czasie, co ziemiaki i marchew), dobrze
> doprawić: cynamon, papryka słodka i ostra, kumin, muszkat. Piec jeszcze
> z pół godziny.
> Będzie nieciapaja, a i gorące też.
Wypróbuję na sobie, a potem się zobaczy, czy będzie i dla
obcych/znajomych ludzi. Tylko ten cynamon mi zgrzyta troszkę, ale ja w
ogóle mało cynamonowa, bardzo mało.
Dzięki, brzmi fajnie na długie jesienne wieczory.
> I choć czasu upłynęło tyle, wciąż chodzi o zaskoczenie. Stąd ciekłe
> azoty, stąd sous vide, stąd lody z tatara, ziemia z kaszy czy puder o
> aromacie palonego siana.
Pędraki.
Bo to chyba nie tyle chodzi o jedzenie, a o pokazanie, że się jest
wyjątkowym, innym od innych, należy się do elity. Dlatego hipsterzy
rzucili się na hamburgery.
Ale jak z każdej nowości, czy mody, coś z tego pewnie zostanie.
Zmienia się też ocena pospolitości, np. dorsz/łosoś.
> Moje pieczone nie okazały się hitem... dzieci odrzuciły orzechy.
> Mnie oczywiście smakowało, ale ja to żrem wszystko...
Przyjemnie Cię gościć.
--
B.
|