Data: 2017-08-08 00:16:41
Temat: Re: Smaki
Od: stefan <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2017-08-07 o 21:52, Jarosław Sokołowski pisze:
> Animka pisze:
>
>> Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były
>> i było ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś
>> innego. Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.
>
> Hmm... Z jednej strony to dobrze, gdy ktoś nie tkwi uparcie przy
> fałszywych dogmatach i gotów jest zmieić zdanie. Ale z drugiej,
> podany powód jest najgorszym z możliwych. Ja nie jestem żadnym
> autorytetem. Moje zdanie, moja opinia, mój smak -- to nie powinno
> mieć najmniejszego znaczenia. Miliony ludzi codziennie jedzą te
> głowonogi. Tak było do tej pory, tak będzie dalej. Niczego nie
> zmienia to, że ja też lubię.
>
> Spróbowac należy, owszem, ale z innych powodów. Z ciekawości na
> przykład. Albo żeby móc napisać, że się nie lubi. Albo że się
> lubi, i poprzenie lata bez ośmirnic to lata stracone. Po prostu
> dla zdrowia -- bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
> sprawia, że człowiek staje się brzydki. Gdyby nasi praojce tacy
> byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
> przypraw. Brrr...
>
> Ta w Biedronce, to jedna była. Ten zwierz tak wygląda, że jeden
> jest, lecz macek ma wiele (osiem) i w konsternację tym wprawia.
> Mrożenie dobrze jej robi. Albowim kruszeje od tego. Gdy świeża,
> dopiero co złowina przez nurka, to efekt ten osiąga się przez
> walenie zwierzakiem o ścianę lub nadmorski kamień. Tego własnie
> nie lubię. Niemrożoną, kupioną na targu, też wypada grzmotnąć
> kilka razy tłuczkiem. Ale w biedronkowej to mamy z głowy. Trzeba
> ją ugotować. We wodzie z dodatkiem ziela angielskiego i liścia
> laurowego. Gdy goździk jeden wpadnie albo troche pieprzu -- to
> nic złego się nie stanie. A potem ją do żaroodpornego naczynia.
> Polać oliwą, winem czerwonym. Może być trochę octu winnego.
> Zasypać ćwiartkami ziemniaków. Cebula, nieco papryki, marchewki.
> Ogóolnie jakieś warzywa, to nie apteka, więc jak kto lubi.
> Czosnek niekoniecznie, gdyby kogoś miało odrzucić. Ale można.
> No i to wszytko. Potem się tylko piecze w piekarniku.
>
> To sposób najprostszy i najszybszy. Spotykany często na Bałkanach.
> Tam obróbka termiczna prowadzona jest inaczej, ale od razu to
> dostosowałem do warunków domowych. Tak też jest dobrze. Innych
> sposobów też jest multum.
>
W Tolo znajomy zaprosił mnie na męską zakąskę - ośmiorniczkę z cytryną.
Jeśli nie ma pod ręką świeżo tłuczonej - mrożoną tniemy na kawałki kiedy
jest jeszcze deczko zamrożona (po prostu lepiej się tnie. Cytryny (jeśli
ze sklepu - to mocno wyszorowane, zerwanych z drzewa nie trzeba
maltretować) kroimy ze skórka na cienkie plasterki i rozkładamy jako
garni' na talerzykach. Ośmiorniczki pokropione oliwą wrzucamy na gorącą
patelnię, lekki pokropek dobrym octem balsamicznym i posiekanym
czosnkiem, podrzucany parę razy na patelni, przykrywany pokrywką i
dusimy przez 5 do góra 10 minut. Wykładamy na talerze, na każdą porcję
ćwiarteczka cytryny do pokropku.
Niezbędnym dodatkiem jest wino. Egzegeci wykładają, że (podobno)
Chardonay, Sauvinion Blanc ale ja piłem normalne chłopskie białe wino z
rodzinnej winnicy powyżej cmentarza nad Tolos. Mniodzio.
A tak nawiasowo - pamiętacie flaczki z kalmarów za późnego Gierka?
Pod skawińskiego Krakersa zapijanego białym owocowym półsłodkim z
Tarnowskich Zakładów Przetwórczych? :)
pozdr
Stefan - kaleka genowy - u Fragonarda nie rozpoznałem żadnego
z zapachów podstawowych :(
|