Data: 2005-12-11 18:14:17
Temat: Re: Szkolny problem z wychowawcą - krew mnie zalała :( dłuuuuugie
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:1dkxx4pvit3jc$.bn7qyi13mzzt.dlg@40tude.net>
Roman G. <r...@g...pl> pisze:
> Będziesz dorosłego zmuszać, aby okazał wymuszony szacunek Twojemu
> dziecku?
Nie wiem czy zmuszać, bo w jaki sposób miałabym to zrobić?
Powiedziałabym jedynie, że oczekuję przeprosin dziecka, a ich brak będzie
podstawą, by mieć o wychowawczyni jak najgorsze zdanie.
O ile oczywiście przeprosiny byłyby uzsadnione (obiektywnie oceniając
sytuacje), a nie jedynie, gdyby to było moje widzimisię.
> Ja jak ognia unikam sytuacji, kiedy to moje dzieci mogłyby
> odnieść wrażenie, że świat jest dla nich, nie one dla świata.
Wow. Naprawdę uważasz, że okazanie dziecku szacunku (np. poprzez
przeprosiny) wywołuje u niego poczucie bycia pępkiem świata?
>> Rozumiem, że zmuszanie dorosłego, aby wbrew swojej woli przeprosił
>> innego dorosłego (np. zgodnie z wyrokiem sądu) nie jest już
>> upokorzeniem?
> Jakimś jest, ale to akurat jest zgodne z moim poczuciem
> sprawiedliwości społecznej. Dziecko nie jest dla dorosłego partnerem
> w takim sensie.
Raczysz chyba żartować. Co to znaczy, że nie jest partnerem?
To, że można traktować go jak półgłówka i smarkacza?
Bo się pani wychowawczyni poczuje upokorzona, że musi przeprosić dziecko,
które w jakiś sposób skrzywdziła?
Jestem po prostu zszokowana tym, co piszesz. Będąc pedagogiem (o ile dobrze
kojarzę).
> Czasem mistrz i czeladnika zruga, że ten aż w kącie sobie popłacze,
> ale jednak większą korzyść z nauki u niego odniesie bez tego
> poczucia, że mistrz musi go przepraszać.
Nie chodzi o odnoszenie korzyści z nauki. Rozdziel sprawę edukacji od
zwykłych spraw międzyludzkich.
[BTW - nie ma nic gorszego od szefa, który nie potrafi przyznać się do
popełnionego błędu i przeprosić podwładnego za nieodpowiednie potraktowanie]
--
PozdrawiaM
|