Data: 2017-06-24 08:00:16
Temat: Re: Zakaz, mutacje i wychowanie.
Od: "Chiron" <c...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
news:oikpsb$nip$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> Chiron pisze:
>> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
>> news:oihvia$92l$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>
>>>>>>>>>> Ty masz chyba totalny zakaz.
>
>>>>>>>>> Niby na co?
>
>>>>>>>> Na życie. Normalne. W dodatku sam go sobie stawiasz...
>
>>>>>>> A cóż Ty wiesz o moim życiu ponad to co ja sam napisałem?
>
>>>>>> Wystarczy. Sam rozdźwięk z najbliższymi osobami - toż to
>>>>>> tragedia.
>
>>>>> Ale nie ja byłem przyczyną rozdźwięku i wcale to a wcale nie
>>>>> czuję się winnym tej sytuacji. Tragedię przeżywają dzieci...
>>>>> Chociaż pewnie nie zdają sobie do końca sprawy z konsekwencji
>>>>> tego co się stało. A ja czuję wreszcie po latach wspaniałą
>>>>> lekkość bytu. W zamian za oddanie i gotowość do największych
>>>>> poświęceń byłem oszukiwany i lekceważony. I nie chciałem tego
>>>>> dostrzec bo bałem się, że zostanę porzucony i żadna inna
>>>>> kobieta mnie nie zechce. Ta dla której odszedłem od pierwszej
>>>>> rodziny mną gardziła i wykorzystywała moje seksualne
>>>>> uzależnienie od niej. A wszystko z powodu braku poczucia
>>>>> własnej wartości, czego przyczyną był nierozwiązany kompleks
>>>>> Edypa. Ale dzięki temu całemu poniżeniu przebiłem pęcherz
>>>>> nieświadomości i odsłoniłem cały mechanizm przemocy
>>>>> psychicznej, którym są obarczone rodziny i społeczeństwa.
>>>>> Potrzebowałem takich kopniaków, którymi żeście mnie, wy
>>>>> kobiety, obdzieliły. I jestem wam za to... wdzięczny. Tak, tak
>>>>> XL...
>
>>>> Nie rób z siebie męczennika, co? Oplatanie tych wszystkich
>>>> pierdół o seksualnej inicjacji dzieci z rodzicami nie jest
>>>> zdrowe, delikatnie mówiąc. O pedofilię Cię nie posądzam jednak,
>>>> bo Ty po prostu jesteś mocno szajbnięty - więc nie ma co się
>>>> dziwić, że rodzinnie zostałeś spuszczony. Dzieci nie powinny mieć
>>>> takiego tatusia, sorry. Wiesz, co sądzę? Że Ty po prostu masz nie
>>>> po kolei. To nie Twoja wina, ale i nikt nie ma obowiązku tego
>>>> znosić. Szczególnie dzieci/wnuki.
>
>>> Przyjrzyj się XL swojej manipulacji i próbom przepychania na mnie
>>> poczucia winy. Takie niby nie ale jednak...:-)
>
>> Ja nie mam jajników, więc może dla Ciebie będę bardziej
>> wiarygodny:-). Miałem się do tego nie odnosić - mam głębokie
>> przekonanie, że masz kompletny brak dostępu do swoich emocji i
>> wyższych uczuć, więc jak to w takim wypadku często bywa - r a c j o n
>> a l i z u j e s z je. Czyli po prostu wymyślasz. W ten sposób da się
>> usprawiedliwić najpotworniejsze zbrodnie. Przecież ci ludzie -
>> zbrodniarze, potwory - w 99% uważają się za ludzi dobrych, nierzadko
>> za dobroczyńców ludzkości. Jak Ty. No cóż - przytoczę coś z innego
>> postu - pisaliśmy o tym, że (sam przyznałeś)- CELOWO eskalowałeś
>> napięcie w swojej rodzinie - zacytuję dokładnie: <cytat> Tak więc
>> przyznaję się do tego, że przyłożyłem rękę do wzrostu napięcia i
>> niepewności wśród dzieci ale zrobiłem to dlatego, że skoro nie mogłem
>> udowodnić mojego twierdzenia wprost to udowodnię je dowodem
>> nie-wprost wymuszając powstanie patologii u naszej córki, czyli
>> dziecka (naszego wnuka) z zburzeniami rozwojowymi wywołanymi przez
>> skrajne zdegenerowanie emocji u naszej córki. Gdybym złagodził nacisk
>> psychiczny to nie udało by mi się zapewne ukazać ukrytej w rodzinie
>> patologii w pełnej krasie. <cytat> czyli - działając z pełną
>> premedytacją przyczyniłeś się do powstania ciężkich chorób u Twojego
>> wnuka, których- przy innym Twoim zachowaniu- dałoby się uniknąć, ale
>> wtedy Ty nie miałbyś dowodu, że masz rację. No cóż- nie wiemy, na ile
>> to zaszło rzeczywiście. Jednak Twoje podejście do tego niczym się
>> przecież nie różni od czegoś takiego: "zwracałem żonie uwagę, żeby
>> dziecko cieplej ubierała na spacer. Jednak mnie nie słuchała. No to -
>> żeby mieć dowód, że mam rację - celowo eskalowałem te zachowania, i
>> wyprowadzałem dziecko na spacer całkiem nago. A że była jesień - i to
>> zimna - to szybko dostało zapalenia płuc. Teraz po różnych
>> powikłaniach jest kaleką, ale ja mam dowód, że miałem rację". Czyż
>> napisałeś (zrobiłeś) co innego? No a cóż za człowiek postępuje
>> podobnie?!
>
> Chironie. Posługując się oderwanymi fragmentami mojego życiorysu chcesz
> bronic chorego układu rodzinnego, który panował w mojej rodzinie
> wcześniej przed opisywanymi zdarzeniami. Nie opisywałem jak bardzo
> kierowałem się wtedy wyłącznie uczuciami w nadziei, że samo okazywanie
> uczuć zmieni zimną i pozbawioną uczuć postawę Teresy M. Ale ona to tylko
> wykorzystywała do coraz większego upokarzania mnie. Moj stosunek do niej
> zmienił się dopiero wtedy gdy w grudniu 1994 wyrzuciła mnie z naszego
> mieszkania i uniemożliwiła (pozbawiła) kontaktów z dziećmi. To, że
> przyjąłem jej metodę bezwzględnego działania nie znaczy, że nie kocham
> dzieci - kocham je bardzo - ale też nie moglem się na dalsze ukrywanie
> istniejącej patologii z czego jasno zdałem sobie sprawę. Moje, tak przez
> Ciebie podnoszone, podgrzewanie przemocy podlegało na niekontaktowaniu
> się z rodziną; nie mogąc pokonać przeszkody wprost poddałem się biegowi
> wydarzeń. A Ty chciałbyś bym przyznał, ze rację miała i ma Teresa M.
> kontynuująca przemoc emocjonalną w stosunku do dzieci. Bo jestem już
> poza jej zasięgiem. Ty jesteś chory na umyśle Chironie. Żeby mówić o
> ulewie, ze to tylko mzawka... Spółkujesz z XL w obronie kobiet, które
> wszystkie dopuszczają się manipulacji wykorzystując zaślepienie mężczyzn
> wdrukowane facetom przez ich matki, które przekonują swoich synów o tym
> jak bardzo są krzywdzone przez swoich mężów i by synowie ustępowali
> swoim zonom. A Ty boisz się Chironku porzucenia przez swoją flamę i z
> tego powodu gotów jesteś zrobić wszystko by Ci tylko dawała miodu. Gotów
> jesteś nawet zabić drugiego faceta, który pokazuje Ci prawdziwą twarz
> Twojej kobiety. Jesteś Judaszem Chironie.
>
>
>>>> Żona teoretycznie może i znosić powinna (w zdrowiu i chorobie,
>>>> oraz ze cię nie opuszczę), ale ze względu na dobro dzieci i
>>>> wnucząt zrobiła co do niej należy i Cię odizolowała.
>
>>> A jednak... :-)
>
>
>>>> Bo szkodzisz. I tyle.
>
>>> A jednak... się nie mylę co do wszechwspółpracy i wszechspisku
>>> jajników w osaczaniu mężczyzny, który ukazuje babski fałsz i
>>> obłudę.
>
>
>>>> Weź d... w troki i zarzuć te swoje pierdoły i po...ne
>>>> postępowanie i postaraj się odzyskać rodzinę. Na ile jeszcze jest
>>>> to możliwe - nie wiem.
>
>>> Ja wykazałem już wystarczająco dużo dobrej woli, ale wszystko
>>> odbija się niczym groch od ściany, więc i moja cierpliwość ma swoje
>>> granice. Czekam teraz na propozycje drugiej strony. Jeżeli wykaże
>>> gotowość do ustępstw to możemy wrócić do stołu rokowań - ja
>>> wszelkie możliwe ustępstwa poczyniłem.
>
>> NICZEGO - z tego co piszesz - niczego w tym celu nie wykonałeś. Tak,
>> jak pisałem powyżej - traktujesz to jedynie w kategoriach myślowych.
>> Nie ma w tym uczucia. Nie szanujesz prywatności swojej córki - list,
>> który tu ostatnio cytowałeś niejeden facet potraktowałby jako
>> największą, życiową porażkę (ten ostatni). Ty go racjonalizujesz- jak
>> zwykle. Nawet ten pierwszy list - który Ci napisała jako mała
>> dziewczynka - nie powinien Ci dawać powodów do dumy. Był przecież
>> wezwaniem rozpaczy. Oczywiście - dziecko chciało mieć rodziców - Ty
>> zdaje się skupiłeś się na tym, że i o Tobie pisała dobrze. Nic
>> ponadto nie przedostało się do Ciebie z tego listu. Listu - wołania o
>> pomoc. Wołania dziecka - Twojej córki. Zachowałeś się trochę jak Don
>> Kichot, który dostał mokrą, brudną ścierą w gębę od Dulcynei, ale
>> zamiast go to oburzyć- sprawiło mu ogromną radość. Potraktował tę
>> ścierę jak chusteczkę, którą dama daje swojemu rycerzowi- i tak ją
>> traktował. Gdy mówiłeś o tym, że chcesz się z nią spotkać (i z byłą
>> żoną)- napisałem Ci, że spierniczyłeś wszystko- i chyba bardziej
>> spierniczyć już się nie dało. Nie zrozumiałeś nic z teg, co pisałem-
>> gdy namawiałęm Cię, abyś po prostu spotkał się- i poczuł się z nimi.
>> Zupełnie tego nie rozumiesz- potraktowałeś to jako namawianie Cię do
>> seksu z nimi (z żoną). Ty po prostu nie wiesz, co oznacza "poczuć się
>> z kimś"! Nie wiesz, bo tego nie można wymyśleć. T o t r z e b a
>> POCZUĆ!!!
>>
>> No cóż - póki życia, póty nadziei...
>
> Zal dupę ściska jakiz Ty jesteś głupi Chironku.
Oczywiście- jestem głupcem. Dziękuję, że schodzisz ze swego piedestału, by
mi to uświadomić. No ale samo "żal dupę ściska" niczego mi przecież wyjaśnić
nie może.
No cóż- spróbujmy małym kroczkiem: co to znaczy według Ciebie: "poczuć się z
kimś"? Jakie były w Tobie emocje, uczucia- kiedy pierwszy raz czytałeś tę
ostatnią wiadomość od córki (w której wysyła Cię na drzewo)?
--
Chiron
|