Data: 2008-06-17 14:17:26
Temat: Re: Zastrzelić czy defenestrować?
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:4857b18c$1@news.home.net.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka"
>>> Obrazy z zawalenia WTC ze skaczącymi ludźmi leciały na żywo. Co
>>> właściwie chcesz udowodnić, że ich nie ma w przestrzeni publicznej,
>>> dostępnej dla nieletnich?
>>
>> Na wystawę wojenną trzeba świadomie pójść, zdjęcie w podręczniku było
>> małe, czarno-białe i niewyraźne (no przynajmniej w moim), gazety można
>> nie kupować, telewizor wyłączyć.
>
> Właśnie obroniłaś wszystkie antyaborcyjne wystawy, publikowanie czarno
> białych zdjęć w podręcznikach szkolnych ze skrobanek, w gazetach też oraz
> puszczanie NK od 23.oo w telewizji.
> Na pewno o to Ci chodziło? ;)
Jeżeli pytasz, czy uważam, że NK należy puścić w telewizji po 23,
odpowiadam: proszę bardzo, jak ktoś lubi to niech sobie puszcza. Dzieci
położę spać a sama przełączę na jakiś różowy program, zdecydowanie
fajniejszy ;-)
A poważnie, chodzi o kaliber i dostępność. No naprawdę nie mów, że nie
widzisz różnicy.
>
>> A wystawa antyaborcyjna w moim rodzinnym miasteczku została wyeksponowana
>> na starówce, wokół prześlicznej urody, będącej atrakcją miasta i tłumnie
>> odwiedzanej przez rodziny z małymi dziećmi, fontanny. A zdjęcia były
>> większe od podręcznika, gazety i ekranu telewizora razem wziętych.
>> Kilkakrotnie. I nie dało się jej nie zauważyć, mimo iż jak tylko u wylotu
>> rynku zobaczyłam, co tam wisi, okrążyłam starówkę z drugiego końca, nawet
>> się do fontanny nie zbliżając. A i tak kłuło po oczach, z odległości.
>>
> To kwestia rozmiaru i koloru, tak? Zatem rozumiem, że akceptujesz je w
> czarnobiałych ujęciach w książkach dla młodzieży szkolnej, gazetach oraz
> wszystkie filmy, jakie na ten temat zechcą wyemitować w TV.
Nie, nie rozumiesz. Uważam, że jak ktoś się lubuje w takich zdjęciach to
proszę bardzo, mamy wolność i demokrację, nikt mu nie zabroni. Nie podoba mi
się to, ale muszę się z tym pogodzić. Tylko że w ramach tej samej wolności i
demokracji nie ma prawa narzucać mi oglądania tego. Stawiając olbrzymią
wystawę na środku ulicy, bez ostrzeżenia niejako mi to narzuca. Zanim
otworzę gazetę, _usłyszę_ w telewizji pińcet razy "jutro w
Wyborczej/Dzienniku/sth relacja z..." i następnego kupię sobie "Mamo to ja".
Idąc pod tę nieszczęsną fontannę nie mijałam reklam owej pożal się Panie
wystawy... I owszem, marzy mi się, żeby nie było wojen, skrobanek, Fritzlów
i żeby nikogo nie jarały zdjęcia i relacje z okropieństw. Ale tak to tylko w
Erze. Więc na mniejszą skalę marzy mi się, żeby nie łamano moich praw. A
moim prawem jest nie chcieć oglądać wystaw antyaborcyjnych na spacerze z
małymi dziećmi. Bez dzieci zresztą też.
Agnieszka
|