Data: 2014-10-17 19:14:46
Temat: Re: Zupa z cukinii
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-10-17 17:28, Jarosław Sokołowski pisze:
> Nakryliśmy kiedyś w ogródku psa pilnującego bażanta. Bażant dorodny
> kogut, a pies też nie ułomek. Nic mu jednak nie robił, pilnował tylko.
> Wynieśliśmy ptaszysko do lasu. Więcej takiego już w okolicy nie
> widziałem. A zające są, że tak powiem, w ciągłej dostawie. Dzik trafi
> się też czasem, choć z rzadka.
Bażanty to u mnie normalka, ponieważ wokoło sporo chaszczy i nieużytków.
Nawet dziś rano jeden piękny kogucior przechadzał się akurat na
torowisku. A panią bażantową raz też z ogródka wyniosłam na własnych
rękach. Dziki się zdarzają, ale te bardziej chyba kryją się przed
człowiekiem. Sarny widywać można codziennie, zwłaszcza zimą, kiedy
wychodzą na okoliczne pola. A szczególną atrakcją mojej okolicy jest
przechadzająca się od czasu do czasu lama, która lubi robić sobie piesze
wycieczki ze swojego miejsca zamieszkania, czyli pobliskiego
gospodarstwa doświadczalnego Uniwersytetu Przyrodniczego. Podobno pełni
tam funkcję psa pasterskiego. Bardzo sympatyczny zwierz.
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,15468729,La
ma_Peryskop_pilnuje_stada_owiec_na_wroclawskim_osied
lu.html
> Mama znajomej pracowała w Centrali Handlu Zagranicznego, czy czymś
> takim. Tam mieli czasem do zbycia dla pracowników zające. Eksportowe.
> Albo jakieś jelenie. Inna mama miała robotę w instytucie, co robił
> szczepionki. Więc mieli wołowinę, z której gotowali rosół, którym
> później karmili cholerę. Zaraza spijała sam rosołek, delikatna
> cholera, a mięso, którego żreć nie chciała, pracownicy zabierali do
> domu na pierogi.
Czyli bakterie i bakcyle nie potrzebowały kartek na mięso?
Ewa
|