Data: 2007-12-16 20:51:04
Temat: Re: co dalej
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> >> > nie, to zazyzczyl sobie przyszly maz. to sie liczy,.
>
> >> O czym Ty teraz piszesz??
>
> > o decyzji, i o tym KTO ja podjal.
>
> Rany, ale mieszasz. Weź przeczytaj, co ja napisałam, a jak Ty
> odpowiedziałaś. Pan niczego sobie nie zażyczył ani nie podjął żadnej
> decyzji. On jedynie zmienił wspólne z narzeczoną ustalenia i zmienił je bez
> jej wiedzy.
nic nie mieszam.
"osoba najmniej mająca tu do powiedzenia (przyszła teściowa) tak sobie
> zażyczyła. "- a moje zdanie w tym temacie jest takie, ze decyzje podjal ON,
on sobie to zazyczyl (zadecydowal), nie mama.
> > mamusia nie miesza sie. Mamusia powiedziala co miala do powiedzenia, i
> > decyzja podjal ON.
>
> Czyli on też postąpił nie fair. I bardzo trafnie opisała to Hanka
> Skwarczyńska, więc nie będę się powtarzać.
a ja jej odpisalam wiec tez sie nie bede powtarzac. Zadnego nie fair nie widze.
>
> > Jesli panna mloda uwaza to jako policzek, bo JEJ tam nie bylo, to ma
> > problem- ale ze soba.
>
> Nie ma problemu ze sobą. Zareagowała całkowicie normalnie. Widocznie nigdy
> nie miałaś do czynienia z toksycznym rodzicem i nie masz pojęcia, do czego
> zdolna jest taka osoba, ale uwierz, że takim sytuacjom trzeba ucinać łeb
> przy samej d...e, bo inaczej będzie kiepsko.
a Ty widocznie mialas, i masz teraz uorzedzenie do wszystkich. Nie dogadamy
sie widac :) kazda ma inne doswiadczenia.
>
> > jestem calkowicie powazna. Matka jest jego matka. Nie wiemy jak
> > wygladala "histeria" matki. I panna mloda nie szanuje decyzji _Pana
> > MLODEGO_ a
> > nie jego matki. Decyzje podjal ON. Nie matka. Panna mloda zachwouje sie
> > jak
> > rozhisteryzwoana panienka.
>
> W tamtym poście pisałaś, że powinna szanować histerię matki,
znaczy gdzie tak pisalam? pisalam, zeby szanowala matke swojego chlopaka. Nie
naciagaj prosze :)
> teraz, że
> powinna szanować męża i jego zmianę wspólnej decyzji.
dokladnie. To on zmienil zdanie, i to jest jego decyzja. Ona teraz w placz bo
bez "jej" udzialu sie to stalo. Olaboga!
A gdzie w tym
> wszystkim jest miejsce na szacunek dla niej samej i jej zdania? I dlaczego
> oczekiwanie przez nią takiego szacunku nazywasz zachowaniem
> rozhisteryzowanej panienki? Wybacz - dla mnie to brzmi jak czysty nonsens i
> odnoszę coraz silniejsze wrażenie, że trollujesz.
przykro mi, ze poglad inny niz Twoj jest zaliczany do trolowania. Mozna i tak
podejsc do odmiennego zdania.
Dzidka samam mowi, ze panna mloda ma czyste serce i nie oczekuje zadnego
szacunku, wdziecznosci. O co wiec biega? Ma zal, ze zmieniona decyzje bez jej
udzialu. Nie jest to bynajmniej okazanie braku szacunku do niej. To nie dziala
tak- jak mnie szanujesz- uszanuj moje zdanie. To szantaz.
> > Nie jest TYLKO gosciem.
>
> A kimże jeszcze jest? Tylko nie pisz, że matką pana młodego, bo nie ma to
> nic do rzeczy.
ma wiele. i to bardzo, Byc to moze to wlasnie nas dzieli. Jak pisalam to nie
pani Mania spod pietnastki. To jego mama. I dla mnie jest to ZASADNICZA
roznica.
> Współgospodarzem wesela jest jego narzeczona, kobieta, z
> którą spędzi resztę życia. Uważasz, że ona jest mniej ważna niż matka?
> Zwłaszcza na tej uroczystości?
wiesz jesli rozpatrujesz cale zycie w kategorii- ja jestem wazniejsza, mnie
wybierz. Jak ja tobie tak, to Ty mi tak, to rezczywiscie w liczbach goli nie
bedzie remisu. Daltego w takiej sytuacji wspolczuje panu mlodemu, ktory jest
miedzy mlotem a kowadlem i wpada z deszczu pod rynne. Ta decyzja IMO _nie_
jest policzkiem wymierzonym w panne mloda. W tej kategorii mysla tylko
rozhisteryzowane panienki, bez kszty rozsadku i przekonania o swojej wartosci.
Nie, nie uwazam, ze ktos jest wazniejszy lub mniej wazny, i decyzja ta to nie
wojenka.
> > czy czytam? nie sadze.
>
> A ja owszem. Nadinterpretujesz niektóre fakty z taką fantazją, że trudno to
> określić inaczej, jak czytanie między wierszami.
to sobie doczytaj wyjasnienia dzidki. Poszlo dalej niz wdziecznosc. Jejj
zdaniem nawet matka "prawa" nie ma (argumenty z opisu). Nic nie wyczytalam
nieprawdziwego. Zawsze cos sie pisze w jakims celu,. Cel zostal wyjasnionu, i
potwierdzil moje "czytanie miedzy wierszami".
>
> > Co do "histerii" to tym bardziej widze, ze to przesada.
>
> Pozwolisz, ze posłużę Twoim własnymi słowami: "Bylas przy tej rozmowie?"
> Nieistotne, czy to była "histeria" czy histeria czy wręcz HISTERIA. Istotne,
> że matka wymogła zmianę decyzji na synu, a on się zgodził nie pytając o
> zdanie osoby mającej w tej sytuacji najwięcej do powiedzenia.
zauwaz, ze nie ma w Twojej argumentacji znaczenia CO i JAK spowodowalo zmiane
planow pana mlodego, Ty sie przyczepilas, ze zmiana planow nastapila bez
pozorumienia z panna mloda. Zostawmy wiec moze ta histerie i skupmy sie na
meritum.
>
> >> Poważnie. Jest jeszcze parę innych fajnych paragrafów.
>
> > to czemu nie wejsc na droge sadowa w dochodzeniu forsy??
>
> A dlaczego mnie o to pytasz??
nie mozna?
>
> >> > wiem o czym pisze. Studiowalam na medycznych studiach.
>
> >> I pracowałaś przy tym utrzymując się całkowicie sama?
>
> > ale gdzie pisalam, ze pracowalam? pisalam, ze wiem jak wygladaja studia.
>
> Wiesz co? Ręce mi właśnie opadły. Ja piszę, że nie wiesz o czym mówisz, bo
> niemożliwe jest studiowanie dzienne i praca zarobkowa jednocześnie, a Ty mi
> na to że wiesz, co mówisz, bo studiowałaś medycynę. Ale nie pracowałaś przy
> tym! I nie utrzymywałaś się sama, więc tak naprawdę nie wiesz, o czym
> mówisz zarzucając chłopakowi bezradność i postawę roszczeniową.
i czy nie napisalm o tym jak traktowalam wikt i opierunek od rodzicow, czemu
nagle o tym zapomnialas. Pisalam dokladnie w tym samym poscie.
Co wiecej- skoro ma byc dokladnie, to- tak wiem jak to wyglada, bo studiowalam
tutaj z rodzina na karku, i gdyby nie to, ze moglam nie brac pozyczki na zycie
(bo maz pracowal) to _spokojnie_mozna bylo wziac pozyczke i szkole i na zycie
w tym czasie. A patrzac wstecz ne medyczne studia w Polsce, to gdyby odjac to,
ze mialam dziecko, i duzo poza uczelnianaych obowiazkow, to _ moglambym_
spokojnie chodzic do pracy. Nie na caly etat, ale fors dodatkowa do stypendium
naukowego wystarczalaby. Co wiecej wielu moich kolegow dorabialo sobie na
boczku. Dalo sie,powaznie. To juz predzej tutaj (usa) by sie mniej dalo, bo
byly to bardziej wykanczajace studia.
>
> > a moglabys mi zacytowac jakis link do tego paragrafu??
>
> A co? Zamierzasz po latach podać rodziców do sądu? ;-)
> KRiO, Dział III "Obowiązek alimentacyjny", art, 133, par. 1.
> Wprawdzie nie podano tam wieku, lecz ogólnie określono "dziecko, które nie
> jest jeszcze w stanie utrzymać się"
> Poza tym poszukaj sobie w sieci takich informacji i interpretacji prawników.
> Jest tego mnóstwo.
oki. pogooglam.
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|