Data: 2006-06-11 22:39:13
Temat: Re: co robić?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hania ; <e6hs95$rkq$1@inews.gazeta.pl> :
> Flyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
>
> przepraszam na wstępie, że się Wam między wódkę a zakąskę...
> ale cosik mjem zmusiło (imperatyw, znaczy), mianowicie wydaje mi się, że
> prezentujesz klasykę odwracania kota ogonem. Jest wielka różnica między
> nowym telefonem a długopisem/młotkiem/ciupagą (wszak narzędziami są, a jak
> zakomunikować się można! raz a skutecznie ;-))).
I w czym widzisz to "odwracanie kota ogonem"? W tym, że poglądy na
sprawy telefonów ludzie mają z lat 70. 80., a ich dostępność [telefonów]
nie odzwierciedla ich wyjątkowego traktowania?
> Pewnie, o niczym w związku gadać nie trzeba, przymusu nie ma, nie wydaje mi
> się wręcz prawdopodobne, byś nie rozumiał różnicy między chęcią dzielenia
> się z połówką różnymi informacjami nt. przebiegu dnia a przymusem
> tłumaczenia się "ze strachu, że druga strona nie wiedząc o którejśtam
> sekundzie danego dnia spędzonej osobno będzie wyobrażać sobie nie_wiadomo_co"
Ja w zeszłym roku usłyszałem "zarzut", że za dużo mówię o pracy a za
mało o swoim życiu prywatnym. ;)
Po drugie jak sobie to wyobrażasz - wnikanie w nieistotne szczegówy?
Mogę opowiedzieć, że "dzwoniłem", ale jeżeli rodzaj telefonu nie będzie
miał znaczenia, to po prostu o tym nie powiem, bo to tak, jakby podawać
markę długopisu, opowiadając o podpisie. Dopiero kiedy istotna stanie
się kwestia "rodzaju" telefonu, dopiero ta informacja wyjdzie, choć może
zostać ubrana w nijakie "dzwoniłem z komórki", bez podania "jakiej?".
> Może dlatego tego nie kumam, że lubię gadać i jak coś mnie gryzie i siedzę
> osowiała, to mój łazi za mną i pyta, czemu nie opowiadam, co się dzialo. I
> dusi tak długo, az wymamroczę, co mnie gniecie. Czy czuję się inwigilowana?
> Za cholerę. Miło mi zaś, że wyczuwa zmianę nastroju. Łapałam się też na tym,
> że jak czasem nie mieliśmy czasu pogadać o pierdołach, to nawarstwiało się
> niezrozumienie, dlatego nie rozumiem nadal, czemu nie mamy gadać o sprawach
> wagi rozmaitej. Nie zgodzę się z Tobą również, że praca a dom to 2 różne
> światy. W obu jesteśmy tymi samymi osobami, jasne, ze należy oddzielić
> radosne paplusianie o tym, cio na obiad od ważnej narady, ale i też chyba
> nie o to chodziło autorce?
Której autorce? ;))
> Sama czasem odrzucam połączenia od swojego gdy
> nie mogę rozmawiać, czasem rzucę dwa słowa "oddzwonię później" i jakoś nikt
> się nie gniewa..
Ale to dyskusja teoretyczna - na zgrubnych szczegółach i bez niuansów.
> Jak widać jednak z treści przedstawionych przez autorkę, jakieś sprawy
> poza_zawodowe dzieją się w pracy u jej ślubnego, a nawet włażą z owej pracy
> do ich domu, nie można więc tego ignorować.
Tę druga autorkę? ;)
> >Paradoksalnie, to
> > dziewczyna sms'ująca była [mogła być] zagrożeniem, a nie mąż, więc
> > odcinając się od dostępu do sms'ów dziewczyny żona straciła cały
> > kontekst sytuacji - poczuła się zagrożona, ale zamiast zrozumieć
> > sytuację i ustalić rolę dziewczyny i męża, to odcięła się od całej
> > sytuacji.
>
> Moglo i tak byc. Zatem sam widzisz, ze jednak cos moglo byc na rzeczy? Z
> resztą nie wierzę w taką słodką firemkę, gdzie wszyscy do siebie mówią
> per "kotku/skarbie" i smsują po nocach, że niemożebnie tęsknią ;-))
Ja tam nic nie wiem, ja tu tylko sprzątam. :)
Flyer
|