Data: 2006-06-12 05:53:24
Temat: Re: co robić?
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:e6hnvm$ehc$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Problem w tym, że pracownicy czasami nie potrafią rozróżnić
> potrzeby wynikającej z obiektywnej sytuacji od *własnej* potrzeby i
> powtarzają takie sytuacje nazbyt często i/lub mają po pewnym czasie
> pretensje, że ktoś im tego zabrania. Niestety, albo stety, w sytuacji
> długotrwałego i systematycznego powtarzania takich zachowań burzą się
> inni pracownicy, a i pracodawca traci cierpliwość - i wtedy są
> narzekania "a dlaczego on ma do mnie pretensje". Nauczyłem się, że do
> niektórych nie trafia to, że jedna zgoda nie czyni zwyczaju.
Problem to jest zupełnie gdzie indziej. Właściwie ustawiona hierarchia
wygląda mniej więcej tak:
1. Rodzina i przyjaciele.
2. Znajomi i społeczność lokalna.
3. Praca (przy czym 3 może się okresowo zamieniać z 2 ale nigdy z 1, za
to 2 w wyjątkowych przypadkach może na krótko zająć pozycję 1).
Jeśli pracodawca uważa, że to on ma się zgadzać czy nie zgadzać na to,
czy ktoś może czy nie może odebrać telefonu od własnej żony czy kochanki
(chyba, że to się przeciąga w kilkugodzinne rozmowy, ja mówię o
uczciwych pracownikach), albo od dziecka czy przyjaciela, albo do nich
zadzwonić (to, co jest /prawdziwą' potrzebą określa zawsze ten, który
czuje taką potrzebę a nie osoba postronna), to trzeba go szybko
prostować, póki jeszcze nie jest za późno. Potem toto się tak rozbestwi,
że rodzina musi zejść na dalszy plan bo mamy szefa idiotę, którego sami
żeśmy sobie na takiego wychowali.
Co prawda jak mówię to młodym, to się bardzo dziwią, ale to już nie moja
wina, że świat szybko schodzi na psy. Pamiętajmy tylko, że zachowania
pracownicze typu: szef ma zawsze rację źle wróżą dzieciom ludzi z takim
nastawieniem, bo szykują im jeszcze gorsze warunki, niźli sami mają.
Pzdr
Paweł
|