Data: 2008-10-20 13:03:36
Temat: Re: dzien papieski
Od: Habeck Colibretto <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 20.10.2008, o godzinie 08.37.20, na pl.soc.dzieci.starsze, Yola
napisał(a):
> Nie takie bardzo pokretle, a juz pisze dlaczego. Nie wiem tylko, czy
> ktos w to uwierzy :) Kiedy chodzilam do szkoly podstawowej przeniesiono
> religie do szkol. Mieszkalam pod Czestochowa. Sprawa dotyczyla jednego
> ksiedza, pozwalal sobie na przerwach poklepywac dzewczyny po tylkach,
> tak niby na zarty. Ode mnie dostal publicznie w twarz, jak kazdy inny,
> ktory pozwoliby sobie mnie "dotknac". Od tego zaczelo sie wszystko... Do
> dyrekcji zostal wezwany rodzic, poszedl Tata, ktory w 100% popieral
> mnie. Zaczelam miec spore problemy w szkole, a po za szkola, tez nie
> bylo dobrze, nawet bardzo malo prawdopodobne, ale jednak. Tenze ksiadz
> nie mial prawa jazdy, a mimo tego jezdzil samochodem, ktorym potracil
> mnie, na szczescie nic mi sie nie stalo, po czym odjechal.
Znaczy po dupie pomacać nie mógł, to chociaż przejechał. Niezły.
> Kiedy Tata
> sie o tym dowiedzial, chyba kazdy kochajacy ojciec zachowalby sie
> podobnie, pojechal do ksiedza i potrzasnal Nim dwa razy,
Czy Ty nie przesadzasz z tymi grzecznościami?
To był błąd, bo przeca ksiądz mógł o pobicie wnieść sprawę.
> pozniej
> pojechal na polcje, aby zglosic potracenie corki, a tam dowiedzial sie,
> ze jest na Niego skarga o pobicie.
Czy Ty nie przesadzasz z tymi grzecznościami?
Przecież to było oczywiste, że wniesie skargę.
> Ja urodzilam sie z wada stop, jako
> dziecko bylam operowana, tak wiec moge chodzic i nikt z rowiesnikow nie
> wiedzial o moim problemie do pewnego czasu, kiedy to ksiadz w czasie
> przygotowan do biezmowania opowiadal mlodziezy o moim inwalidztwie
> skrycie ukrywanym.
A skąd się dowiedział?
> Czesc rowiesnikow okazalala sie zawistna i brutalna.
> Niestety, w tamtym okresie dostalam w dupe od zycia.
> Wiem, pewnie powiecie, ze to byl wyjatek, bo normalnie tak sie nie
> dzieje i zdaje sobie z tego sprawe, ale jednak, dlatego nie podejmuje
> radykalnych decyzji, ktore moga z mojego dziecka zrobic "innego".
Racja. Niech się uczy na błędach matki.
> Wiem,
> ze dzieci potrafia zajsc za skore bardzo mocno, obrzydzic dziecku bardzo
> wiele, tak wiec prosze o kawalek wyrozumialosci, nie wszyscy zdajecie
> sobie sprawe, co moga dzieci, gdy spotkaja na swojej drodze "innego".
Ja sobie zdaję sprawę. Żyję, mam się dobrze.
Dodam, że życie jest na tyle brutalne, że zdania nie zmienią dlatego, że
miałaś problemy z nogami. Nie ten poziom dyskusji.
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
|