Data: 2004-04-18 10:53:34
Temat: Re: jak?
Od: "kolorowa" <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Grzegorz Janoszka" napisał
> > O problemach w związku nie rozmawia nigdy, moje zabiegi w tym kierunku
> > kończą się milczeniem, ironizowaniem, w końcu - jego wściekłością. To
>
> Może list? Tylko nie email, tylko taki na papierze :)
> Choć IMHO nie ma wielkich szans na powodzenie...
Myślę, że są.
Miewam takie problemy. Mój mąż nie lubi rozmawiać na pewne tematy i tak
właśnie wtedy reaguje: wycofywaniem się. Ponieważ ja z kolei dążę do
konfrontacji - wywołuje to spięcia. Wydaje mi się, że on czuje się wtedy
(jak już ktoś napisał) atakowany. To, co mówię, bierze do siebie i czuje się
o to coś oskarżany. Tak jakbym go obwiniała za zaistniałą sytuację. W naszym
przypadku wiele zmienił nasz starszy syn, który reaguje bardzo podobnie do
swojego taty. Mój mąż mógł się więc obejrzeć z pewnego dystansu. Ale przede
wszystkim tłumaczyłam, że nie jestem jego wrogiem i żeby on nie traktował
mnie tak, jakbym nim była. Nie jest moim celem atakowanie go. Jeśli mówię -
to własnie to, co myślę i nie ma sensu doszukiwać się czegoś między
wierszami. Jeśli mówię, że coś mnie boli i że nie mogę z tym żyć, to właśnie
to mam na myśli - nic innego. Jeśli mówię, to dlatego, że mi na nim zależy,
bo gdyby mi nie zalezało, to po prostu spakowałabym walizki. A od niego
oczekuję, że wysłucha, z czym mi jest źle i że będziemy mogli razem
rozwiązać to w taki sposób, żebyśmy oboje poczuli się usatysfakcjonowani.
Małgośka
|