Data: 2006-01-10 11:32:51
Temat: Re: jestem nadopiekuncza?
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Kania" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:01d2.0000006c.43c39464@newsgate.onet.pl...
>
> I tutaj swiat zawalil mi sie na glowe. TZ wyslal Mloda po bilety i do
> szkoly,
> tak, ze po wizycie w kiosku (przy petli autobusowej - trzeba kilka razy
> przejsc przez ulice BEZ swiatel) Mloda juz nie melduje sie w domu...
> Szczerze
> mowiac serce podeszlo mi do gardla... gdyby cos sie stalo -
> dowiedzielibysmy
> sie grubo po fakcie...
Moim zdaniem jesteś niekonsekwentna.
Albo uważasz, że kilka przejść bez świateł, to jest duże ryzyko dla dziecka
i nie puszczasz, albo puszczasz z nadzieją/przekonaniem, że mała jest na
tyle duża, że da sobie radę. Dla mnie pomysł puszczania dziecka na
niebezpieczną ekspadę i obowiązek nadkładania drogi tylko po to, żeby
powiedzieć, że niebezpieczna eskapada się udała byłby paranoiczny. Ale ja
mam prościej, bo kiosk z biletami mamy w bloku ;-)
Agnieszka (nadopiekuńcza)
|