Data: 2002-08-27 09:22:19
Temat: Re: konflikt z teściową
Od: "Ania K." <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń> napisał w
wiadomości news:akfdqp$vrt$1@pingwin.acn.pl...
> Najpierw krótkie przybliżenie tematu: mąż szanował i bardzo lubił moją
mamę,
> kilka razy rozmawiał z nią o problemach naszego małżeństwa, kilka razy
> telefonował, żeby się pożalić na mnie..... do czasu, kiedy moja mama
> zmęczona i zdenerwowana ciągłym łagodzeniem sytuacji stanęła bardziej po
> mojej (a nie jego) stronie.
IMHO niepotrzebnie wogóle brała kiedykolwiek czyjąś stronę. Problemy
rozwiązuje się ze sobą, a nie wkoponowywuje się w to jeszcze osoby trzecie.
W momencie jak się wyprowadzałam Tato przytoczył historię swojego Ojca
(mojego Dziadka) i Jego siostry Zosi. Zosia któregoś razu narzekała na
swojego męża, że taki nieuważny itp i akurat w tym momencie zrzucił On
kwiatek doniczkowy. Oczywiście "gadanie" się wzmogło. Zosi brat nic nie
mówiąc wstał i zrzucił drugi kwiatek. I tak skończyło się narzekanie w Jego
obecności i stawianie Go w takich sytuacjach kiedy musiałby stawać po
czyjejś stronie. IMHO bardzo mądrze zrobił.
Opowiedział to mi i mojemu bratu ;) i bardzo dobrze.
>Następnym "gwoździem" była moja umowa z mamą, że
> podczas naszego wakacyjnego wyjazdu posprząta trochę u nas w mieszkaniu
> (lodówka, okna, zrobi zakupy i obiad na nasz powrót)
Rozpieszcza Was Twoja Mama ;))))))))))))))))
> i ja głupia szczera
> d.... powiedziałam o tym mężowi. Ten najpierw stwierdził, że mama będzie
się
> przepracowywać ale jak ja uważam, że to ok., to on nie ma nic przeciwko
> temu. Też do czasu, bo nagle stwierdził, że nie życzy sobie aby obca osoba
> robiła mu porządki, grzebała po jego rzeczach, że posprzątamy sami jak
> wrócimy, że to nasze mieszkanie itp., w związku z tym zadzwonił do mamy i
> powiedział, żeby kobieta nie myła okien i lodówki.
IMHO miał prawo. Ja bym się czuła bardzo nieprzyjemnie jakby moja Teściowa
była (nie wspominając o sprzątniu brrr) w naszym domu pod naszą nieobecność,
ale co kraj to obyczaj.
Podczas naszej
> nieobecności mama i tak zrobiła porządek w szafie (umawiałam się z nią już
> dużżzo wcześniej) i u dziecka w pokoju, nie ruszała rzeczy męża. Ten po
> powrocie oczywiście poczuł się zlekceważony i olany. Nie ma nic do
> powiedzenia we własnym domu, gdzie tu szacunek do jego osoby, jak moja
matka
> mogła, teraz musi go przeprosić za zniewagę!
Zniewaga to mocne słowo, ale skoro widziałaś co się święci to może
faktycznie lepiej było odwołać Mamę. Wiem, że to dla Ciebie pomoc, ale ze
zdaniem TŻ trzeba się liczyć i ewentualnie porozmawiać, żeby się tak nie
zacietrzewiał.
> To był problem nr 1 przez 2
> tygodnie (rany ile się nasluchałam, ile było kłótni na ten temat, ile
> gadania!!!!), a teraz po upływie prawie miesiąca nadal moja mama jest
> głównym wrogiem i nie ma wstępu do mieszkania (poza godzinami kiedy mąż
jest
> w pracy). Moja mama również się obraziła, twierdzi, że to ja sprzątam w
domu
> i ona pomogła mi (to fakt!) do tego nie umyła okien ani lodówki (o co ją
> prosił)
;))))))))))) Sprytne ;))))))))))
tylko zrobiła coś innego co należalo do moich obowiązków, a jak zna
> burzliwość naszego małżeństwa to i tak sama będę musiała te głupie okna
myć,
> bo on się "obrazi" i znowu z domu zniknie na tydzień zostawiając dom na
> mojej głowie.
A tego to nie bardzo rozumiem :( Takie obrażanie i uciekanie nie wchodzi w
rachubę :(
> Tylko złość kobiecie już przechodzi, zaczyna się dopytywać, czy mąż też
się
> już trochę uspokoił a ten ani myśli o "pogodzeniu", nadal temat
"teściowej"
> nie jest poruszany.
> I teraz nie wiem co zrobić, jak z nim gadać; wracam od października do
> pracy, córką miała zająć się mama, mąż zna wersję, że będziemy dziecko
wozić
> do niej
Jak to zna wersję ?????!!!!!!!!!!!!!!!! To Wy tak zawsze ukrywacie przed
sobą i nie omawiacie wspólnych problemów rodzinnych? Może o to tu chodzi.
Może czas zacząć wspólnie decydować, rozmawiać i na drodze kompromisów
dochodzić do porozumienia bez udziału Mamy. Mamie można przedstawić efekt
końcowy ustaleń bez wgłębiania się w przebieg rozmowy. Mamy nie muszą o
wszystkim wiedzieć.
>ale ja razem z nią uzgodniłam, że lepiej (dla dziecka i wygodniej
> dla nas) byłoby, gdyby to ona przyjeżdżała do nas.
Lepiej by było, ale jednak takie rzeczy ustala się z TŻ a nie z Mamą za Jego
plecami. Bardzo nie podobają mi się takie ustalenia zaplecowe :(
>Ale wówczas mąż nie
> uniknie porannych spotkań z teściową a do tego przecież "on sobie nie
życzy,
> żeby w jego domu...." kazał nawet oddać mamie klucze do naszego
mieszkania.
> Sprawa mnie trochę pili, bo jeszcze dojdzie do tego, że dziecko trafi do
> żłobka albo na gwałt będzie potrzebna opiekunka.
Lepiej opiekunka od żłobka jeżeli Was na to stać. Jak TŻ zobaczy ile to
kosztuje to może przejdzie Mu cała złość, albo jak Go to nie przerazi to też
Mu przejdzie, bo zobaczy, że Jago zdanie też jest ważne.
Z tego co piszesz wydaje mi się, że Mama (osoba złota) jednak dużo
uczestniczy w Waszym życiu. Szczególnie mówię tu o Jej stawaniu po czyjejś
stronie. TŻ jest teraz osobą z którą wszystko ustalasz. Wasze dziecko nie
powinno patrzeć jak Mama nie liczy się ze zdaniem Taty.
--
Pozdrawiam serdeczniasto
Ania >:-)<-<
GG 1355764
|