Data: 2006-03-26 14:12:49
Temat: Re: nerwus
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:7gkc22tttrq2sm9qg614olp8ihm5pb8tof@4ax.com...
>A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Agnieszka"
> <a...@z...net> mówiąc:
>
>>Jak ja jestem wkurzona, to nikt nie ryzykuje wiszenia mi nad karkiem i
>>tekstów "jesteś wkurzona? ja wiem jak to jest" itp. Zabiłabym na miejscu.
>>Jak jestem wkurzona to JA potrzebuję się rozładować, a nie wysłuchiwać,
>>jak
>>KTOŚ kipi - nawet "dobrochęcijną" ;-) ale nietrafioną empatią, bo to
>>wkurza
>>jeszcze bardziej.
>
> Ale ty masz nieco więcej lat niż cztero-, pięcio- czy sześciolatek,
> potrafisz nazwać swoje emocje, a książka/literatura, o której mowa, nie
> prezentuje metod do stosowania na osobie dorosłej...
No dobrze, nieprecyzyjnie się wyraziłam. Od zawsze wiszenie mi nad karkiem i
durne gadanie nakręcało mnie jeszcze bardziej, zamiast uspokajać. Tak to
pamiętam z okresu przedszkola, szkoły... potem już nie, bo potem zaczął się
okres, kiedy nikt nie próbował. NA MNIE takie gadanie działa(ło) jak
czerwona płachta na byka. Dowolny niewerbalny sposób rozładowania był/jest
lepszy niż "och ja cię doskonale rozumiem, wiem co teraz czujesz, och jesteś
taka zdenerwowana na cały świat i uważasz, że wszyscy są przeciwko tobie,
och ale ja naprawdę rozumiem" i dalej w ten deseń przez 5 minut. Każdego by
wyprowadziło z równowagi ;-) Dlatego też wobec własnych dzieci staram się w
ten sposób nie postępować. Podsunąć pomysł na rozładowanie, spowodować
wybuch śmiechu czy zwyczajnie dać się wypłakać, jak ma potrzebę - tak,
bzdurne gadanie, po którym dziecko się jeszcze bardziej nakręca - nie. I
tego się będę trzymać :-)
Agnieszka
|