Data: 2002-05-15 09:13:21
Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...poczta.gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
=?ISO-8859-1?B?TWFqYSBLcuq/ZWw=?= <o...@p...onet.pl> napisał(a):
> "Katarzyna Kulpa" napisała
[ciach]
> > po secundo: jesli nigdy nie pracowalas, twoje dziecko nie dowie sie od
> > ciebie, jak to wlasciwie jest: pracowac.
>
> No jasne, najwyżej dowie się, jak to jest leżeć cały dzień brzuchem do góry,
> pykać w pilot od TV i gryźć słone paluszki :->> A poważnie - w domu TEŻ się
> pracuje.
A nie słyszałaś o dziedziczeniu postaw życiowych? Nigdy nie spotkałaś się z
kobietą, która oczekuje od męża, że będzie ją utrzymywał, to tak było w domu
rodzinnym, i jest co najmniej rozczarowana, kiedy małżonek proponuje inny
model?
> Zapewne miałaś na myśli pracę zawodową, więc już się nad Toba nie
> pastwię :-) Napiszę tylko (jeszcze raz, bo chyba umknęło to Twojej uwadze),
> że od przekazywania informacji "co to jest praca zawodowa" jest przecież
> drugi rodzic.
Drugi rodzic, ojciec znaczy, nie staje w obliczu takich problemów jakie ma
pracująca matka, bo w wariancie z niepracującą żoną raczej odciąża się go z
obowiązków domowych (choćby dlatego, że nierzadko pracuje więcej). W
wariancie ekstremalnym: przychodzi, dostaje obiad pod nos, gazetka, TV, piwo
i spanko. Co oczywiście dobre nie jest, ale jak wszystko ma drugą stronę
medalu - gonienie do mycia garów kogoś, kto spędził 12 godzin w pracy, jest
nieludzkie.
> > i na pewno po latach, gdy twoje potomstwo samo pojdzie do roboty,
> > bedzie ci trudniej zrozumiec, czemu wraca do domu skonane albo
> > zdenerwowane,
>
> Pewnie tak, bo ja przecież nigdy nie jestem zmęczona. Po przespanej w
całości
> nocy budzę się rześka i wypoczęta, dzień zaczynam od pobudzającego spaceru,
> potem kosmetyczka, masaż relaksacyjny, kino, spotkanie z przyjaciółką przy
> kawie, basen, kolacja przygotowana przez dzieci i męża, upojny seks i hop do
> łóżka, gdzie nie mogę doczekać się kolejnego, jakże kompletnie pozbawonego
> wszelkich obowiązków i trudów dnia.
> MSPANC :-)
Maju, to jest trochę inna bajka. Weź pod uwagę, że człowiek wracający z pracy
musi często sprężyć się i błyskawicznie wykonać czynności, które człowiek
niepracujący może sobie wykonać spokojnie, na luziku i w czasie 2 x dłuższym.
Optykę wszystkiego, że się tak wyrażę, ma się również nieco inną, bo człowiek
wie, że rzeczy związane z pracą zrobić musi, bo jak nie zrobi, to nie będzie
miał co jeść, a niektóre obowiązki domowe można olać bez większej szkody.
Człowiek niepracujący tego nie zrozumie, czego świetny przykład mam w postaci
mojej matki, która kiedyś pracowała, potem przestała, i w zasadzie o żadnych
sprawach związanych z pracą nie da się z nią rozmawiać, bo podejście "robotę
za pieniądze muszę zrobić,a w domu - w domu, przewróciło się, niech leży"
jest dla niej przerażające, jej największym marzeniem jest, żebym rzuciła
obecne zajęcia i poszła uczyć do szkoły za wiadomo ile miesięcznie, a w ogóle
kiedy zaczęłam pracować, jeszcze na studiach, to spotkało się to z dużym
oporem i niechęcią ze strony matki. I to _ma_ związek z pracą jak
najbardziej, jak Ci napisała Tweety - mój ojciec, który zasuwa normalnie w
firmie na etacie technicznego handlowca, a w weekendy i wieczorami dorabia
kreśląc w zapzyjaźnionym biurze projektów, doskonale rozumie, że bez pracy
nie ma kołaczy, forsy na czynsz, benzynkę do autka i paru innych dość
potrzebnych rzeczy.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|