Data: 2002-05-15 11:03:47
Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"tweety" napisała
> Maju alez w przypadku mojej mamy ma do rzeczy. Jakos ojciec portafi
> zrozumiec, że nie mam humoru bo sie pokłóciłam z szefem albo jestem
> zmęczona, bo on pracuje do tej pory.
Skoro tak piszesz, to widocznie masz rację. Moje doświadczenia są zgoła inne.
Taki przykład:
Moja mama nigdy nie siedziała ze mną w domu (pomijając 3 miesiące urlopu
macierzyńskiego) i KOMPLETNIE nie wie, co to znaczy non-stop zajmować się
dwójką dzieci w wieku poniemowlęcym. Pomimo tej "ułomności" rozumie moje
troski, problemy, zmęczenie bardzo dobrze, bo potrafię jej o nich
opowiedzieć. Nie dowie się nigdy, co to znaczy być mamą domową, ale nie
przeszkadza jej to zrozumieć innych mam i co więcej pocieszyć mnie, pomóc,
doradzić coś na swój sposób.
Kolejny przykład w drugą stronę. Moja teściowa pomimo tego, że zawsze
pracowała bardzo aktywnie zawodowo (nawet teraz na emeryturze coś tam
"dzierga") z przekąsem wyraża się o moim naprawdę zapracowanym mężu, że nie
potrafi sobie tak zorganizować pracy, żeby o 15:15 być w domu, żeby mieć
urlop na zawołanie, żeby chodzić popołudniami na siłownię, saunę i inne
takie. Pracowala, wie, co to znaczy układy i zawiłości w stosunkach m-dzy
pracownikami, wie, że dziś łatwiej pracę stracić, niż zyskać, a mimo to
plecie takie androny, że aż przykro słuchać.
Kolejny przykład:
Ja, dopóki nie miałam dzieci też dziwiłam się koleżankom, jak można tak w
ogóle, ale to w ogóle nie mieć czasu, gdy dziecko jest malutkie. Przecież
dziecko się karmi, przewija, kladzie, daje zabawkę i ma się spokój na np.
kilka godzin. Dopiero, gdy jedna z koleżanek opisała mi swój dzień, godzina
po godzinie, zrozumiałam wszystko. I choć dzieci urodziłam znaaaacznie
później, to nigdy już nie dziwiłam się ciągłemu zmęczeniu młodych matek.
Ergo: faktycznie, nigdy nie zrozumie się w pełni drugiego człowieka, gdy nie
przeżyje się samemu tego samego, ale po to jednen człowiek ma język, by
opowiedzieć, co czuje, i po to drugi człowiek ma w sobie rozum i empatię
(albo jej nie ma i wtedy jest to przykre), żeby móc sobie to wyobrazić i
domyśleć się, co może czuć ta pierwsza osoba.
> A poza tym moja mam nie jest mało współczująca z natury.
Tym bardziej nie rozumiem dlaczego nie może bezwarunkowo przyjąć do
wiadomości tego, co czujesz. _Współ_czucie oznacza czucie razem ("wspólnie")
z inną osobą.
A może po prostu nigdy nie opowiadałaś mamie tego, co robisz w pracy? Może
ona bazuje tylko na swoich wyobrażeniach, stereotypach?
> Wiesz Maju, bardzo czesto oceniasz ludzi (piszesz epitety) nie znając
> drugiej strony.
Nie oceniam, tylko podaję inne możliwości. Z moich doświadczeń wynika coś
innego, niż z Twoich, więc dlaczego nie mogłabym podsunąć takiej myśli, że to
nie brak pracy spowodował, że Twoja mama Cię nie rozumie, tylko coś zupełnie
innego. Przecież nie napisałam, że ona NA PEWNO nie potrafi współczuć.
> Nie pisz, że ktos jest mało współczujący tylko dlatrego ze nie potrafi
> zrozumiec osoby pracującej
Współczucie nie musi polegać na zrozumieniu. Czy jeśli nie przeżyłam śmierci
rodzica, to będę już zawsze (do ich śmierci) szydzić, śmiać się, dziwić,
ludziom, którzy to przeżyli? Oczywiście, że nie. Może nie zdołam do końca
zrozumieć niektórych ich zachowań, ale zdołam sobie wyobrazić to, co mogą
czuć. I to jest właśnie empatia.
Na dobrą sprawę, wg Twojego rozumowania, to w ogóle kupa ludzi na świecie z
różnych powodów musi się baaardzo dziwić drugiej kupie ludzi i kompletnie jej
nie rozumieć, tylko dlatego, że ich życie wygląda zupełnie inaczej. A to
przecież nie w tym rzecz.
> (poczułam sie urazonba, bo ja staram sie nie oceniac-okreslac innych).
Przepraszam, ale nie było moją intencją urażanie kogokolwiek.
> I dalej uważam ze wielu ludzi nie zrozumie tych którzy pracują, szczególnie
> jesli pracuja jako
> tzw. pracownicy umysłowi. bo wielu ludziom do dzis sie wydaje, że umysłowy
> znaczy to samo co rano kawa na biurko wraz z nogami i 8 godzin nic nie
> robienia i dostawania kasy.
1. nie zawsze tak jest - vide przykłady moich rodziców i teściów
2. myślę, że, aby wymagać zrozumienia swojej sytuacji, często wystarczy ją
dogłębnie opisać - u mnie się to sprawdza bardzo często :-)
--
Pozdrawiam
Maja
|