Data: 2002-07-11 08:46:29
Temat: Re: wspólne spanie
Od: Katarzyna Dziurka <d...@u...edu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qwax wrote:
>
>
>
> "Nie każde dziecko przyjmuje to do wiadomości, no i
> oczywiście dla wielu rodziców zbyt trudnym jest zachować tą
> konsekwencję w środku nocy. Do takich my się zaliczamy:-((
> Owszem podejmowaliśmy próby przenoszenia syna do jego łóżka,
> ale on i tak wracał i nam się w końcu odechciało."
>
A może to "odechciało się" jest skrótem myslowym od " pomyslelismy, że
ono potrzebuje wiecej ciepła i przytulania i postanowilismy mu to
zapewnić"
Bo tak było u nas. Tez próbowalismy różnych rzeczy, ale konsekwentne
budzenie sie dziecka i płacz odebralismy jako sygnał, że cos je budzi
(trudno sie z czystej złosliwosci budzic kilka razy w ciągu nocy samemu)
i że sie czegos boi (co z resztą mówiło). Nasze padanie na nos ze
zmeczenia i jego niedospanie i stałe budzenie się zaowocowało takimi
wnioskami i tekst "poddalismy sie i wreszcie wszyscy byli wyspani" u
mnie jest takim skrótem myslowym. Nie majacym zwiazku z pomysłem typu
"jestesmy zmeczeni stałym wyjmowaniem zaopałek z jego raczek, niech sie
bawi, będzie troche spokoju" - bo to faktycznie juz źle o rodzicach
swiadczy.
Każdy człowiek jest inny, wyznaje inne wartosci, albo nawet wyznajac
podobne inaczej je szereguje pod kątem ważnosci. Dzieci tez to widza i
wiedza, że nie posłuchanie rodziców w jednych sprawach spotyka sie z
ostrzejsza, w innych z łagodniejszą reakcją. I moim zdaniem nie ma w tym
niekonsekwencji, bo chyba mało kto zdziwi się innej mojej reakcji na
rzucony na podłoge zamiast do kosza papierek a innej na sciaganie
kotleta wprost z patelni na której sie własnie smazy.
Dlatego ja jestem bardzo ostrożna w wygłaszaniu opinii co kogo
dyskwalifikuje jako rodzica.
Pozdrawiam
Katarzyna
|