Data: 2003-06-17 15:43:30
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "Z. Boczek" <z...@U...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wprąciłem się, gdyż Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> i te
mądrości wymagają stanowczej erekcji:
>> [...] Gdybym ja dostał na urodziny butelkę wina
>> i propozycję wysączenia go razem wieczorem, nie
>> byłby to powód do płaczu.[...]
> Dla Ciebie. A dla Justsingle wyraźnie jest. I, szczerze mówiąc,
> mnie też byłoby niewyraźnie.
To niech rozmawia ze swoim TŻ i mówi, co sprawiłoby Jej niekłamaną
radość, na co liczy, co dla Niej jest faux-pas ('widzisz, gdyby mi
ktoś kupił wino na trzydzieste urodziny, to chyba udusiłabym')...
Ty - mam nadzieję - rozmawiasz. I wtedy Twoja niewyraźna mina ma
uzasadnienie.
> Butelka wina jest bardzo miłym dodatkiem do romantycznego wieczoru
> z wielu okazji,
No proszę - pierwsze ciepłe zdanie na temat tego sadysty...
Może On tak to właśnie widział?
To TYLKO facet, który nie przywiązuje uwagi do szczegółów - ale mimo
tego chciał dobrze.
> ale akurat na okrągłe urodziny od osobistego TŻ spodziewałabym się
> czegoś bardziej, hm, znaczącego (nie chodzi mi o kwestię ceny,
> raczej symboliki, osobistego charakteru, włożonego serca itd.).
> Romantyczna kolacyjka - z niekłamaną przyjemnością, z zachwytem
> wręcz, ale butelka wina wręczona ot tak, do lodówki - daj
> spokój. A szczególnie w przypadku osoby, jak to Justsingle
> określiła, "pijącej inaczej".
Może Ona określiła siebie w ten sposób, bo jest zdołowana i wściekła.
Może jednak to wino nie jest takie złe i nie na miejscu (bo np.
ostatnio je pijąc, chwaliła - a mąż to zapamiętał i takie właśnie
kupił)?
> No, chyba, że było to np. wino z roku urodzenia Justsingle :)
Być może? My tego nie wiemy.
Gdyby mi się kobieta rozbeczała na kilka godzin, też odechciałoby mi
się zmuszać do picia wina i je otwierać - miało to być niekłamaną
przyjemnością, a nie czczym rytuałem.
Ale - jak czytamy - to też stało się faktem świadczącym na Jego
NIEkorzyść.
> A co do "nieważne, co się dostanie - najważniejsze, żeby o
> rocznicy pamiętać" - owszem, jest to warunek poniekąd konieczny.
> Ale niedobrze byłoby używać tego argumentu dla usprawiedliwienia
> "odfajkowywania" uroczystości na zasadzie kupienia czegokolwiek,
> bez związku z upodobaniami i marzeniami obdarowywanego, wszak
> liczy się pamięć (nie twierdzę, że akurat TŻ Justsingle poszedł
> po linii najmniejszego oporu, mam na myśli trend
> ogólnospołeczny).
Dobrze - ale dlaczego wobec tego - na próby obrony mężą just -
reagujecie zgodnym i scalonym szeregiem twierdząc, że to Ona ma rację?
Skoro Just wie, że 'mąż nigdy nie miał głowy do takich bzdetów', niech
doceni to, że nie zapomniał... że PRÓBOWAŁ.
Facet nie zapomniał - może nie trafił z upominkiem...
Ale dla mnie to jak wyśmiewanie dziecięcej laurki, że jest
niestaranna.
> Ja mam może poprzewracane w głowie (rozpieszczona jestem :), ale
> dla mnie liczy się pamięć _i_ serce włożone w sprawienie komuś
> radości.
Ale tego, czym mąż serca _nie_ włożył, wiedzieć nie możemy.
Więc defaultowe zakładanie takiego faktu jest Jego krzywdzeniem.
> Hanka uparcie broniąca prawa do uczucia rozczarowania
> podarunkiem
Owszem - ale nie mężem.
I nie wówczas, gdy w związku nie ma rozmowy - a chyba nie ma, skoro to
problem od lat.
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Wszystko da się zrobić - trzeba tylko chcieć.
Mój siusiak i sygnaturka są na to dowodami.
|