Data: 2007-10-19 14:12:07
Temat: Sklepik w szkole
Od: "Ewa W" <e...@b...wroc.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mam syna pierwszoklasistę. Dotąd nie dawaliśmy mu żadnych pieniędzy do
szkoły (chyba, że na składki), ale mały od pewnego czasu bardzo prosi, żeby
mu dawać drobne na zakupy w szkolnym sklepiku. Dłuższy czas odmawiałam,
tłumacząc, że wszystko, czego potrzebuje do szkoły dostaje w domu
(śniadanie, picie, owoce), a w sklepiku jest drożej i te rzeczy do zdrowych
nie należą. Co za tego? Drogo? "Ale mamuś, w sklepiku są takie fajne dropsy
i kosztują tylko 30 groszy". "Nie kupujesz mi nigdy czipsów, a one są takie
dobre, kupowałbym tylko małą paczkę za 70 groszy" itp. argumenty.
Moje teksty o śmieciowym jedzeniu trafiąją w próżnię, bo to "takie dobre".
Widzę, że mu żal - koledzy chodzą do sklepiku, a on jako jeden z nielicznych
nie może. Dziś odebrałam go ze świetlicy - miał pełną buzię ciastek, bo
któryś z kolegów go poczęstował. Dodam, że problem pojawia się, gdy idzie do
świetlicy, bo w czasie zajęć z wychowawczynią nie są puszczani do sklepiku.
Jak to wygląda u Waszych pociech, szczególnie tych z klas młodszych? Czy za
kieszonkowe mogą kupować w sklepiku szkolnym? Czy mają jakieś ograniczenia,
jeśli tak, to jak ustalane?
Pozdr. Ewa
|