Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!nf1.ipartners.pl!ipartners.pl!news.laczpol.
net.pl!not-for-mail
From: Eulalka <e...@l...net.pl>
Newsgroups: pl.soc.dzieci.starsze
Subject: Szkolny problem z wychowawcą - krew mnie zalała :( dłuuuuugie
Date: Fri, 09 Dec 2005 20:21:21 +0100
Organization: Laczpol Sp. z o.o.
Lines: 97
Message-ID: <dnclf9$og0$1@theone.laczpol.net.pl>
NNTP-Posting-Host: 10.33.47.118
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: theone.laczpol.net.pl 1134156073 25088 10.33.47.118 (9 Dec 2005 19:21:13
GMT)
X-Complaints-To: a...@l...net.pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 9 Dec 2005 19:21:13 +0000 (UTC)
User-Agent: Mozilla Thunderbird 1.0.7 (Windows/20050923)
X-Accept-Language: pl, en-us, en
X-Antivirus: avast! (VPS 0549-4, 2005-12-09), Outbound message
X-Antivirus-Status: Clean
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.dzieci.starsze:6231
Ukryj nagłówki
Tym razem ja pójdę na miecze.
W klasie Martyny są bliźniaczki, których mama też tam pracuje (jest
intendentką).
Jest też inna dziewczynka z wielkimi zdolnościami przywódczymi, niestety
nie najmądrzejsza. Między całą trójką co chwila wybuchają konflikty.
Byłoby mi to rybka, gdyby nie fakt, że ich konsekwencje ponosi moja
córka wraz z innymi dziećmi.
Bliźniaczki "się rządzą". Martyna je w sumie lubi, ale mówi, że to
denerwuje czasem i ją, a częściej resztę klasy. Bliźniaczkom nic
powiedzieć nie można, bo lecą na skargę do mamy a wychowawczyni
(koleżanka mamy) odprawia potem prawdziwy sąd kapturowy. Dzieci
zauważają, ze bliźniaczki są bez karne a pani, bez względu na to, kto ma
rację, zawsze stabnie po ich stronie.
Przed wakacjami była pierwsza afera - dziewczyny się pokłóciły, bo klasa
nie chciała zrobić zrzutki na kwiaty, by wręczały je na zakończenie roku
bliźniaczki - chciały, by w tym roku zrobiła to delegacja klasowa, którą
sami wybiorą. Wezwano mnie do szkoły. Znałam relację Martyny,
wiedziałam, że jej wina polegała na tym, że stała i słuchała co mówią
inni, nikogo nie wyzywała ani nie obrażała. Nie odzywała się, po prostu
patrzyła stojąc z tyłu.
Martyna nie wchodzi w konflikty, kiepska jest w pyskówkach i najczęściej
po prostu sobie odpuszcza. Nie potrafi też napyskować nauczycielowi, czy
też bronić swoich racji. Ze skarżeniem też ma kłopot nawet jak ma
przyjść do mnie, by powiedzieć, że cos jest nie tak.
Byłam wtedy w szkole, uznałam, że być może Martyna nie powinna wtedy się
tam znaleźć, przeprosiłam pro-forma mamę bliźniaczek, Martyna zaniosła
jej kwiaty. Sama uznałam, że zrobiono z igły widły, ale nich będzie, że
szkoła i wychowawca to autorytet.
Potem doszło do kolejnej afery. Dzieciaki naskarżyły dyrektorowi na
katechetę. Na religię Martyna nie chodzi, przyszła do szkoły już po.
Podeszła do klasy, by zobaczyć co się dzieje i..... wychowawczyni
stwierdziła potem, że "na religię nie chodzisz, ale skarzyć polazłaś" (o
czym się dopiero dzis od dziecka dowiedziałam). Wysżło na to, że
znalezienie się w nieodpowiednim czasie i nieodpowiednim miejscu nie
jest w szkole dobre.
A 2 dni temu za to pani przegięła IMO na całej linii.
Na zajęciach SKS między bliźniaczkami i tą drugą dziewczyną doszło do
kłótni. Martyna wraz z koleżanką "poszłyśmy do sali, jak się tylko
zaczęły kłócić, żeby znów nie było na nas". Oczywiście mama bliźniaczek
wraz z wychowawcą odstawiły kolejny sąd kapturowy. Na przesłuchaniu
stawiły się dzieci wraz z wychowawcą, z-cą dyrektora szkoły i
wychowawczynią innej klasy, z której dzieci brały udział w pyskówce.
I co się wydarzyło?
Ani Martynie ani jej koleżance ich własna wychowawczyni nie dala dojść
do głosu mówiąc: "nie przerywaj mi, wiem co się stało, ucisz się, nie
Ciebie pytałam". Bliźniaczki w końcu przyznały, że i Martyna i jej
koleżanka nic im nie zrobiły, bo wyszły, więc zostały radośnie oskarżone
przez wychowawcę, że "nie udzieliły bliźniaczkom pomocy". Jedyna osobą,
która próbowała je bronić była ta "cudza" wychowawczyni.
Do jasnej cholery - jak to możliwe, że w klasie mogą być dwie "święte
krowy"? Czy moje dziecko musi spędzać przerwy w kiblu by nie zostać
posądzone o udział w kolejnej aferze?
Pani wymysliła cały szereg kar dla całej klasy - żadnych wycieczek,
zakaz udziały w grupie tanecznej a o "czerwonych paskach na świadectwie
możecie zapomnieć" (Martyna i jej koleżanka to jedne z lepszych
uczennic, bliźniaczki zresztą też).
Rozmawiałam z mamą koleżanki Martyny, tez wur*wiona jak nic. Powiedziała
mi, że była z córką u mamy bliźniaczek, żeby wyjasnić sprawę (mieszkają
niedaleko). Mamy nie było, porozmawiała więc przez domofon z jedną z
dziewczynek pytając co się stało. Na drugi dzień dowiedziała się od
córki, że ma "nienachodzić mamy bliźniaczek, bo ją to denerwuje".
Do jasnej cholery, z jakiej racji nmasze dzieci mają byc ukarane za
niewdawanie się w konflikty z nietykalskimi, skarżącymi wciąż na
wszystkich "świętymi krowami"?
Tak jak Martyna do tej pory chodziła do bliźniaczek, jak były chore z
lekcjami, tak teraz ma ich serdecznie dość. Ja mam dość wychowawcy,
który nie potrafi nawet zadać sobie trudu, by wysłuchac dzieci. Jak im
teraz wyjaśnić, jak mają popstępować w sytuacjach konfliktowych? Kłócić
się nie mogą, uciec też nie mogą. Co mają robić, do cholery? Martyna
znów obgryza paznokcie, jej przyjaciółka ma w wieku 13 lat wrzody i
prosi rodziców o zmianę szkoły (najlepsza uczennica w klasie).
Czy ja i mama koleżanki Martyny mamy zapierdzielać z byle powodu do
szkoły na skargę, wzorem mamy bliźniaczek??
Pójdę na te pieprzone konsultacje ale korci mnie, by w poniedzialek
zadzwonić i zażądać na nich obecności dyrektora a od wychowawcy
publicznych przeprosin córki za pomówienia. Mam taką chęć wygarnięcia
babie, że nie ma ani kompetencji ani zdolności ani za grosz empatii, by
w ogóle mieć kontakt z dziećmi, bo im tylko szkodę robi. NIGDY nie
stanęła w ich obronie - albo na chłopców sama skarżyła do dyrektora,
albo urządzała sąd kapturowy. Ma na wychowawstwie najlepszą klasę w
całej szkole i tylko ich ruga i nakłada kary. Dzieciaki sa zniechęcone i
nerwowe, aż dziw, że wciąż jeszcze dobrze się uczą. Od początku roku nie
miały ani dyskotek ani wycieczek "za karę" choć inne klasy miały
kilkakrotnie.
Może ktoś doradzi co zrobić, bo jak tam w środę wpadnę tak wkurwiona jak
jestem od wczoraj, to przyjdzie nam zmieniac szkołę w czwartek.
Eulalka
|