Data: 2002-08-27 08:38:55
Temat: konflikt z teściową
Od: "ninka" <w...@a...eu.org.żadnych-ogłoszeń>
Pokaż wszystkie nagłówki
Przede wszystkim chcę Was powitać po długiej wakacyjnej przerwie i prosić o
pomoc w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy moim mężem i moją mamą.
Najpierw krótkie przybliżenie tematu: mąż szanował i bardzo lubił moją mamę,
kilka razy rozmawiał z nią o problemach naszego małżeństwa, kilka razy
telefonował, żeby się pożalić na mnie..... do czasu, kiedy moja mama
zmęczona i zdenerwowana ciągłym łagodzeniem sytuacji stanęła bardziej po
mojej (a nie jego) stronie. Następnym "gwoździem" była moja umowa z mamą, że
podczas naszego wakacyjnego wyjazdu posprząta trochę u nas w mieszkaniu
(lodówka, okna, zrobi zakupy i obiad na nasz powrót) i ja głupia szczera
d.... powiedziałam o tym mężowi. Ten najpierw stwierdził, że mama będzie się
przepracowywać ale jak ja uważam, że to ok., to on nie ma nic przeciwko
temu. Też do czasu, bo nagle stwierdził, że nie życzy sobie aby obca osoba
robiła mu porządki, grzebała po jego rzeczach, że posprzątamy sami jak
wrócimy, że to nasze mieszkanie itp., w związku z tym zadzwonił do mamy i
powiedział, żeby kobieta nie myła okien i lodówki. Podczas naszej
nieobecności mama i tak zrobiła porządek w szafie (umawiałam się z nią już
dużżzo wcześniej) i u dziecka w pokoju, nie ruszała rzeczy męża. Ten po
powrocie oczywiście poczuł się zlekceważony i olany. Nie ma nic do
powiedzenia we własnym domu, gdzie tu szacunek do jego osoby, jak moja matka
mogła, teraz musi go przeprosić za zniewagę! To był problem nr 1 przez 2
tygodnie (rany ile się nasluchałam, ile było kłótni na ten temat, ile
gadania!!!!), a teraz po upływie prawie miesiąca nadal moja mama jest
głównym wrogiem i nie ma wstępu do mieszkania (poza godzinami kiedy mąż jest
w pracy). Moja mama również się obraziła, twierdzi, że to ja sprzątam w domu
i ona pomogła mi (to fakt!) do tego nie umyła okien ani lodówki (o co ją
prosił) tylko zrobiła coś innego co należalo do moich obowiązków, a jak zna
burzliwość naszego małżeństwa to i tak sama będę musiała te głupie okna myć,
bo on się "obrazi" i znowu z domu zniknie na tydzień zostawiając dom na
mojej głowie.
Tylko złość kobiecie już przechodzi, zaczyna się dopytywać, czy mąż też się
już trochę uspokoił a ten ani myśli o "pogodzeniu", nadal temat "teściowej"
nie jest poruszany.
I teraz nie wiem co zrobić, jak z nim gadać; wracam od października do
pracy, córką miała zająć się mama, mąż zna wersję, że będziemy dziecko wozić
do niej ale ja razem z nią uzgodniłam, że lepiej (dla dziecka i wygodniej
dla nas) byłoby, gdyby to ona przyjeżdżała do nas. Ale wówczas mąż nie
uniknie porannych spotkań z teściową a do tego przecież "on sobie nie życzy,
żeby w jego domu...." kazał nawet oddać mamie klucze do naszego mieszkania.
Sprawa mnie trochę pili, bo jeszcze dojdzie do tego, że dziecko trafi do
żłobka albo na gwałt będzie potrzebna opiekunka.
Sorki, że długo, sorki, że chaotycznie - ludzie co robić????
--
|