Data: 2015-03-07 23:44:07
Temat: Re: Cos dla naszego przyglupa XL [cross]
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qrczak pisze:
>>> W szkole mojej córki jest (była już chyba) jedna dziewczynka ucząca
>>> się poza szkołą. Miała tyle zajęć pozaszkolnych, że po zastanowieniu
>>> rodzicom wyszło najkorzystniej zrezygnować z zajęć szkolnych. Jak to
>>> formalnie rozwiązali, nie wiem, ale funkcjonowała w "papierach" jako
>>> uczennica szkoły.
>>
>> Da się sorganizować "nauczanie indywidualne", nawet na jeden semestr.
>> Choćby poradnie pedagogiczne dają na to papier. Szkoła potem robi
>> indywidualny rozkład zajęć dla kogoś takiego. Nawet chętnie, bo za
>> te zajęcia nauczyciele dostaja ekstra kasę od gminy. Jak dziewczę
>> rzeczywiście zdolne, wiele mu tych godzin ni epotrzeba, zalicza na
>> bieżąco, to wszyscy zadowolenie. I komisya końcowa niepotrzebna.
>
> Rozkład godzinowy w tygodniu przykładowego indywidualnie nauczanego
> jest tak potężny, że może tylko jakieś potężnie opóźnione nie podoła.
> Oczywiście w rokach szkolnych, nie wiem, czy na egzaminach takoż samoż.
> A nawet wątpię. Ale ci państwo, co dziecku czas wypełniają, pewnie
> wiedzą, po co to robią.
Bardzo możliwe, że chcą dziecięciu ograniczyć do minimum negatywne
oddziaływanie szkoły, której poziom dostosowany jest do przeciętnej,
a nie do wybitnie zdolnych jednostek. Te nudne prace domowe, gadanie
oczywistych oczywistości na lekcji -- to sprawia, że dziecko może się
całkiem wyłączyć, a potem rzeczywiście mieć problemy z programem.
Przeczytanie podręcznika w jeden wieczór od deski do deski i te kilka
zajęć z przedmiotu w zupełności wystarczają do zaliczenia egzaminu.
Szkoła to zdecydowanie niefajne miejsce dla zdolnych. Nigdy fajnym
nie była, nie ma też widoków, by kiedyś takim się stała.
Jarek
--
Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba.
|