Data: 2006-04-26 19:07:16
Temat: Re: Dentysta a otwarcie paszczy
Od: "Mermaind" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:e2nvj3$n2f$1@news.onet.pl...
> moduluje sie glos, pokazuje, nagradza, odwraca uwage,
Tak jak Ty patrzysz od strony stomatologa, ja patrzę o strony rodziców :)
Myślałam o tym, co mogą zrobić rodzice w domu (zabawy w dentystę, najlepiej
jak bawią się dzieci, a matka/ojciec nie przekazuje swoich lęków dziecku,
tłumaczenie - w naszej historyjce robale nie były złe - one tylko lubiły
słodycze, które jadły dzieci, budowały w ich ząbkach domki i bałaganiły, a
pani dentystka je wyłapywała do słoika;), kupiliśmy szczoteczkę
elektryczną - aby go oswoić z warczeniem w buzi, a stomatolog pokazywała na
paluszku dziecka, że jej wierło łaskocze itd.itp.)
Leków nie próbowałam.
> bo stale chodzisz z tymi samymi dziecmi. tak jak lekarz jest inny
> tak i dziecko jest inne. obie strony sa odpowiedzialne za przebieg
> wizyty.
Czyli w naszym przypadku nie każdy stomatolog był równie dobry :)
A z drugiej strony nasza pani stomatolog stwierdziła, że mam inteligentnego
synka, bo każdego innego ona by ugadała ;)
> pisalas ogolnie, jakoby byly inne metody a te "na sile" sa generlanie
> zle. tak to odebralam.
Napisałam "Zakładając, że nie może mieć narkozy i jest to zdrowe dziecko -
to warto
jeszcze spróbować innych rozwiązań."
Czyli wyraźnie zawęziłam pole do dzieci zdrowych i wskazałam, że często nie
wyczerpuje wszystkich technik - akurat miałam na myśli psychologiczne, bo z
tymi miałam do czynienia. Zabawę w dentystę sama wymyśliłam, nikt mi jej nie
podpowiedział - a okazała się całkiem skuteczna - widziałam, jak w trakcie
zabawy zmniejsza się jego nieufność. Może więc są jeszcze jakieś inne
techniki, których nie znam.
Nie pisałam, że generalnie wszystkie metody "siłowe" są złe - ważne jest,
jak są stosowane, jakie metody i czy w połączeniu z innymi. Jeśli
przeczytałaś wszystko, co napisałam, to w pewnien sposób mój synek był
leczony na siłę, a ja na to pozwoliłam.
Zrobiłam tak, bo wiedziałam, że nasza pani stomatolog uważała za
najważniejsze, aby nie zrazić dziecka (na początku np. nie wszystkie zęby
były lapisowane, bo mały akurat zamknął paszczę).
Z drugiej strony w procesie wychowania stosowałam czasem metody siłowe -
typu przytrzymanie. Ale odrzuca mnie myśl, że ktoś mógłby je stosować za
mnie. A już warunkiem koniecznym dla mnie jest to, aby moje dziecko nie
czuło wtedy bólu. Wystarczy, że trzymałam moje dziecko, gdy robiono mu
zastrzyki (mimo znieczulenia)- po dziś dzień panicznie boi się zastrzyków.
Cieszę się, że moje dzieci lubią chodzić do dentysty i nie chciałabym, aby
się to zmieniło.
> od rodzicow wiele zalezy, ale i rodzice sami wyrazaja zgode na
> metody spocyfikowania dziecka.
Z bezradności? Z wygody?
Pozdrawiam
Jola
|