Data: 2015-10-14 00:10:53
Temat: Re: Do XL - NTG
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan Pszemol napisał:
>>> Nawet w okresach zimowo-wiosennych, gdzie swieze warzywa i owoce sa
>>> bardzo drogie warto siegac po kiszonki aby wlasnie witaminy zjadac
>>> wraz z kaloriami w diecie, zamiast lykac pigulki czy pic mikstury
>>> z apteki.
>>
>> Jak to teraz wygląda w Hameryce?
>
> Okropnie :-)
> To znaczy że te same truskawki bez smaku możesz
> kupić w supersamie codziennie, o każdej porze roku...
Sezonowe truskawki to trochę co innego. Tak jak teraz są sezonowe śliwki.
Ładuję je do wszystkiego. Lecz nie jest już tak, że ogórek zielony jadany
jest tylko w sezonie ogórkowym, a poza nim ten ze słoika. W środku sezonu
jem (też) ogórki in vitro, a w zimie jadam (również) ogóry świeże.
>> W Polsce sezonowość owocowo-warzywna spadła do bardzo niskiego
>> poziomu. To znaczy ceny na przednówku są może wyższe, ale niewiele.
>
> Ceny detaliczne to jest inny temat...
Dlaczego inny?
>> Jabłka, których Putin nie chcał zeżreć, przetrwały aż do pojawienia
>> się nowych, a ceny im nie skoczyły. Ja mam więcej radości ze zjedzenia
>> świeżej rośliny, choćby kupionej w biedronce, niż z przetworzonej po
>> domowemu w słoiku.
>
> Owszem, tylko ta świeża roślina w lutym przyjechała do sklepu
> z Afryki Południowej lub Argentyny. Warto sobie z tego zdawać
> sprawę...
Papaja, mimo wszelkich starań przy globalnym ociepleniu, jakoś w Polsce
nie chce urosnąć. Nawet z melonem i winogronami też słabo (w tym roku
jakoś to bylo). Dwupułkulowość dobrze wpływa na wyrównanie sezonowości
wielu ziemiopłodów.
> Na dodatek, jeśli weźmiesz pod uwagę że róznicy w cenie nie ma zbyt
> dużej w stosunku do takiej kupionej lokalnie w sezonie to wyobraź
> sobie jaki szmelc w tej Argentynie czy Nowej Zelandii kupują aby
> sprzedać to w Chicago za niską cenę w detalu.
Nie wiem co sprzedają w Chicago, ale ja coraz mniej narzekam na to, co
z dalekiego importu sprzedają u nas. A wraz z przyspieszeniem rotacji
towaru podnosi się jego jakość -- po prostu można handlować bardziej
dojrzałymi roślinkami, które mają krótszy czas straganowego życia.
A już na penwo nie przychodzą mi do głowy takie myśli, że Argentyńce
celowo nam sprzedają gorsze, a sami zjadają lepsze.
>> Obyczaj konserwowania płodów rolnych w wekach jest teraz całkiem
>> w odwrocie (ceniłem go sobie, ale jako zjawisko kulturowe, w mniejszym
>> stopniu kulinarne).
>
> A urzędujesz u siebie w kuchni właściwie z jakiego powodu?
> Bo przecież mógłbyś jeść w stołówkach, barach i restauracjach...
Przede wszystkim dla zabawy. Po prostu lubię. Bardzo. Ani razu nie byłem
powodowany myślą "a teraz to sobie zrobię coś zdrowego". Restauracje też
lubię.
> To trochę tak jak z wymianą oleju w silniku w swoim samochodzie...
> Robisz to jak lubisz wiedzieć, że zrobiłeś to dobrze i z takich
> materiałów jakie chciałeś, a nie zdajesz się na to co ma mechanik
> u Ciebie i na jego dokładność.
Oleju w samochodzie sam nie zmieniam. Nie lubię. W ogóle zdarza mi się
o tym zapomnieć.
> Dlatego zdziwiłem się, że XL do swoich słoików pakuje sklepową żelatynę.
> Błue :-(
Krowa Mućka, na fotowoltaice hodowana, jeszcze dojrzałości słoikowej nie
osiągnęła. Ale i na to przyjdzie czas.
--
Jarek
|