Data: 2017-11-14 09:27:57
Temat: Re: Gęsie cycki
Od: stefan <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2017-11-13 o 20:59, Jarosław Sokołowski pisze:
>
> Znowu inaczej. Sernik wiedeński rozpowszechnił się po świecie w czasach,
> kiedy "brand" nie był tak ważny jak smak. Ludzie piekli i jedli bo dobry,
> a nie bo wiedeński. A napoleonka to już w ogóle nie wiadomo skąd by miała
> czerpać prawa licencyjne. Zresztą "napoleonka" jest w Warszawie (rozumiem,
> że we Wrocławiu również), a w Krakowie i w Galicji jet to "kremówka".
> O, własnie, wczoraj odkryłem w biedronce "Kremówkę Wadowicką". W torebce,
> do samodzielnego wypieku.
>
> Jarek
>
Kilka słów o kremówce wadowickiej vel papieskiej.
Jednym z podstawowych gniazd rodzinnych sa Wadowice. Stryjeczny dziadek
był woźnym w Liceum Miechowity (gdzie chodził Papież), Stryj chodził z
Lolkiem do szkoły, na gruncie śp Chrzestnego postawiono Maspex itd.
Od zawsze bywałem w rodzinnych pieleszach krócej, dłużej. Pamiętam, że
kremówki ( a po niedzielnym obiedzie zawsze były ciasta i ciastka)
niczym nie zachwycały. U Janasa na Felicjanek w Krakowie były o niebo
lepsze. Natomiast ponczowe - o, tu była zupełnie inna bajka. Po pierwsze
dzieciom (nawet tym starszym) w cukierni ich nie sprzedawano bo były
nasączane ponczem z PRAWDZIWYM rumem!!!! Na moje ryki i spazmy Babcia
piekła więc porcję oponek, nasączała je ponczem na bazie olejku,
łyżeczkę masy kremowej i (O, Boże) prawdziwą wisienką z nalewki dekorowała.
Już po wydarzeniach wadowickich mój nieżyjący stryj zawsze twierdził, że
po maturze chodzili na ponczówki ...
Zresztą, jak twierdził bywanie u Liska później Hagenhubera przez
młodzież było źle widziane przez zacnych i statecznych obywateli
Wadowic. A przez Grono tym bardziej. Takie to były czasy...
pozdr
Stefan
|