Data: 2017-12-10 14:09:19
Temat: Re: Hiszpańska nóżka ;)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
>>> Że dodam: ten "sprzęt" to zwykły gadżet. Duża deska, porządnie
>>> naostrzony zwykły długi nóż, silna mężowska ręka dla przytrzymania
>>> - i voila. Nie przesadzajmy. To TYLKO szynka.
>>
>> Mam wątpliwości czy "To TYLKO szynka"
>> Można iść do lodówki, do szklanki wlać soku jabłkowego, dolać
>> wyborowej i wypić. Można otworzyć butelkę wina, nalać i popijać.
>> Można też pojechać do piwnic wypełnionych beczkami i tam w otoczeniu
>> aromatów, w towarzystwie miłych i ciekawych świata ludzi, słuchając
>> osób, które na enologii zjadły zęby zapoznawać się ze smakami,
>> bukietami itd.
>> Można też niedaleko Plaza Major w Madrycie, w jednej z niezliczonych
>> knajpek (poza utartymi szlakami turystów) uczestniczyć w - nie zawaham
>> się użyć tego słowa_ spektaklu, teatru jednego aktora a w zasadzie
>> dwóch - bo jambo castelliano tez jest pełnoprawnym aktorem- podawania,
>> krojenia i smakowania SZYNKI. I to nie jest TYlKO szynka. To jest
>> SZYNKA!.
>
> Może ktoś systemem gospodarczym robi sobie taką w domu, począwszy
> od hodowli iberyjskich świnek. Podobnie jak ser Manchego, począwszy
> od hodowli owieczek. ;) Ja niestety nie, więc dla mnie nie jest to
> zwykła TYLKO szynka.
To jednak działa w drugą stronę. Świnka iberyjska nie jest lepszą
(ani niezbędna) na szynkę, tylko lepszą do tego, by wzrastać w
iberyjskich warunkach. Nic nie da przeniesienie genów, trzeba by
jeszcze przenieść słońce południa, codziennie wiadro fig, czy czego
tam onej gadzinie dają, i w ogóle wszystko. A to by mało wygodne było.
Efekty też słabe. Tak jak hodowane po domach cytrusy, figi, granaty
-- smakuja marnie, ciekawostka raczej, przyrodnicza.
Zatem lepiej przywieźć (co, jak rozumiem, nastąpiło). Kiedyś widziałem
iberyjską w Kauflandzie, musieli przywieźć więcej. Wzięcie miała małe,
chyba z racji rozmiarów. Też nie kupiłem -- my tyle szynki przez rok
nie zjadamy. Wolałbym za te pieniądze polecieć do Madrytu i zjeść
tam kilka plasterków. Ponadto niedaleki zakład wędliniarski próbował
wprowadzić coś podobnego na rynek. W sklepie firmowym, gdzie zwykle
kupuję, sprzedawali na plasterki. Też nie szło, choć złe nie było
(ale inne od hiszpańskiej).
> Na klecenie na szybko desek z castoramy nie mam ochoty ani czasu.
> A ganianie się męża z nożem ze świńską nóżką po świątecznym stole
> to raczej byłaby komedia. Ale co kto tam lubi, nic mi do tego.
Z tego co pamiętam z obserwacji in situ, ta z Allegro wygląda znajomo.
Jarek
--
Bierze się żywą świnię, karmi gęstym pomyjem, od czego zwierzę tyje
Teraz, zanim się spasie, można przy wolnym czasie ze smakiem przyglądać się.
Jeśli już świnia waży mniej więcej kilogramów sto trzeba zastrzelić ją z karabinu.
Teraz na pewno czekanie już zakończy się.
|