Data: 2002-03-07 21:07:39
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Od: Kami <K...@j...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
> -----Original Message-----
> From: Marek W. [mailto:m...@t...pl]
> Posted At: Thursday, March 07, 2002 9:55 PM
> Posted To: rodzina
> Conversation: Moja zona odchodzi, jak walczyc
> Subject: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
> A czy bardziej odpowiedzialne jest zabieranie dziecku ojca,
> i odchodzenie
> bo sie aqrat w kimś "zakochało". ????Nie liczą się uczucia dziecka i
> męża???????
Oczywiście, że liczą.
Ale po pierwsze - ja mówię ogólnie. Również o sytuacjach, kiedy odchodzi
facet.
> Ja nie psze o sytuacjach skrajnych gdy kobieta ucieka, a o
> tych gdy odchodzi
> bo ma ochote sobie wymienić TZ a zdaje sie ze z takim
> wypadkiem mamy do
> czynienia.
A jeśli facet "ma ochotę wymienić TŻ"? Ja już napisałam gdzieś do Ani B.
- idealnie by było, gdyby ludzie się spotykali, zakochiwali, i "żyli
długo i szczęśliwie". Ale tak czasem nie bywa. Niektóre zwiazki się
rozpadają. Jasne, że trzeba o nie walczyć, że wyrazm tchórzostwa i
lenistwa jest natychmiastowe złożenie broni i odejście na widok
pierwszego problemu małżeńskiego. Ale zdarzają się również sytuacje, gdy
dwoje ludzi żyje ze sobą, myślą że to jet _to_, aż nagle się okazuje, że
jednak nie! Okazuje się, że to nie jest idealny związek, że którejś ze
stron czegoś brakuje, a potem spotyka kogoś o kim wie, że nim uda jej
się to zdobyć... I to tyczy się obu stron, obu płci. Każdy ma prawo do
szczęścia.
> Nie wiem jak można jeszcze kogoś takiego bronić. No ale cóż
> pewnie zaraz
> zostanę zakrzyczany przez coraz bardziej zfeminizowaną grupe ;-))
Nie można bronić braku odpowiedzialności, bezmyślności, kierowania się
chucią. Natomiast można bronić przemyślanych decyzji dotyczących
ułożenia sobie życia i tego, że chce się je spędzić w szcześci i
miłości.
Kami
____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414
|