Data: 2002-03-07 21:30:30
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Od: "Marek W." <m...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> Oczywiście, że liczą.
> Ale po pierwsze - ja mówię ogólnie. Również o sytuacjach, kiedy odchodzi
> facet.
Ja w sumie też. Uważam poprostu ze małżęństwo do czegoś zobowiązuje -
dokładnie to samo napisałbym wbrew pozorom o drugiej stronie.
> A jeśli facet "ma ochotę wymienić TŻ"? Ja już napisałam gdzieś do Ani B.
> - idealnie by było, gdyby ludzie się spotykali, zakochiwali, i "żyli
> długo i szczęśliwie". Ale tak czasem nie bywa. Niektóre zwiazki się
> rozpadają.
Kami problem w tym że niestety zazwyczaj rozpadają się zbyt łatwo. Zbyt
często rozwód jest pójściem po najmniej linni oporu. Bo tak prościej. Też
mam znajomego który ma już 4tą żonę i jak sam twierdzi to wcale nie koniec
;-) ale jaki sens ma takie zycie?
Jasne, że trzeba o nie walczyć, że wyrazm tchórzostwa i
> lenistwa jest natychmiastowe złożenie broni i odejście na widok
> pierwszego problemu małżeńskiego. Ale zdarzają się również sytuacje, gdy
> dwoje ludzi żyje ze sobą, myślą że to jet _to_, aż nagle się okazuje, że
> jednak nie! Okazuje się, że to nie jest idealny związek, że którejś ze
> stron czegoś brakuje, a potem spotyka kogoś o kim wie, że nim uda jej
> się to zdobyć... I to tyczy się obu stron, obu płci. Każdy ma prawo do
> szczęścia.
A druga osoba która uważa że należy próbować ratować rodzinę, a dzieci??
gdzie jest ich prawo do szczęścia??
> Nie można bronić braku odpowiedzialności, bezmyślności, kierowania się
> chucią. Natomiast można bronić przemyślanych decyzji dotyczących
> ułożenia sobie życia i tego, że chce się je spędzić w szcześci i
> miłości.
Może jakby te decyzje były przemyślane a otzrymanie rozwodu było prawdziwym
problemem - to byłoby więcej i dobrze przemyślanych małżęństw i mniej
tragedii w rodzinach,,,
> Kami
> ____________________________
> k...@p...net
> ICQ: 81442231 - GG# 436414
Pozdrawiam
Marek
|