Data: 2005-12-08 12:06:18
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "...Magda..." <n...@m...maila> napisał w wiadomości
news:dn9686$5ql$1@news.onet.pl...
> Wiesz co, moj facet tez tak ma. To co mamine to najlepsze i zeby bylo
> zupelnie niejadalne to i tak to bedzie rarytas. Matka mojego TZ kompletnie
> nie umie gotowac a i tak wszystko co zrobi jest przez niego uwazane za
> najpyszniejsze i zachwalane pod niebiosa. Tego co ja zrobie nigdy nie
> pochwali... A juz jak zrobie cos co kiedys jadl u swojej matki to na
> pytanie
> jak smakuje zawsze mi odpowie ze jego matka robi lepsze.
Moja kuzynka, poradziła sobie z tym natręctwem w jednej chwili.
tez umęczana była "a bo u mamusi to, a to u mamusi szmo" i jak znów za
którymś razem usłyszała, że mamusia to do kawy murzynka zawsze piekła (a
akurat szło tam nie tylko o kuchnię jak u mamusi, ale i podział obowiązków w
ogóle), to wrzasnęła, ze jak ma ochotę na ciasto mamusi jak u mamusi, to
żeby sobie do mamusi pojechał i niech mu mamusia upiecze.
A jak będzie wracał to niech weźmie kawałek dla żony, bo ona tez lubi jak
jej ktoś pod nos ciasto do kawy podetknie. :P
Ale ona taka dość radykalna jest, ta kuzynka.
Swoją drogą, ja bym sie chyba obraziła i zasugerowała, ze jak mu w domu od
żony nie smakuje, to albo zeby sam zaczął gotować jak mamusia, albo zeby
jadał u mamusi (i zonie jeszcze przyniósł, przecież nie będzie siedzieć
głodna ;).
Bo w domu to tylko i wyłącznie jak u żony. I chyba przecież o to właśnie
chodzi.
--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
// varium et mutabile semper femina // Wergiliusz
|