Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Ratunku, wegańska uczta

Grupy

Szukaj w grupach

 

Ratunku, wegańska uczta

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 464


« poprzedni wątek następny wątek »

271. Data: 2014-10-26 10:28:14

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-10-26 08:50, Qrczak pisze:
>
> Cynamonu można mało, ale dla mnie on się znakomicie komponuje z dyńką.
> Nie słodzi a daje aromacik.

Wczoraj jadłam buraczki zasmażane z cynamonem. Nie dość, że aromacik, to
jeszcze pikanterii dodaje, jeśli jest go odpowiednio dużo.
Ale ja cynamon wolę w deserach.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


272. Data: 2014-10-26 10:34:04

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-10-26 10:26, FEniks pisze:

> Halibut świeży bywa w Lidlu, ale rzadko. A ponieważ jest drogi, to nie
> ma zbyt wielu chętnych na niego i już przestaje być świeży.
> Kiedyś udało mi się kupić filety dopiero co po dostawie i zrobiłam z
> niego roladki z pesto. Niebo w gębie.

Najbardziej lubię po prostu z grilla z odrobinką gremolaty na nim (po
upieczeniu). A jeśli położymy na podściółce z rukoli, dodamy maleńkie
kolorowe pomidorki i na to też trochę gremolaty, to już wypas w pełni.
--
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


273. Data: 2014-10-26 10:50:14

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pan gajowy Stefan napisał:

>>>> Na chrupiąco i gorąco to można też przygotować gotowaną soję
>>>> w pomidorach (coś a' la fasolka po bretońsku) albo podobnie
>>>> ciecierzycę. Obie bardzo lubię.
>>>
>>> Ja lubie jeść i oglądać lubię. Dlatego smutno mi się trochę robi,
>>> gdy widze jak to miażdżolą na pastę. Ja te wszystkie strączkowe
>>> najbardziej lubię, gdy są w całości (coś jak ci od pieczonego
>>> prosiaka z jabłkiem w zębach). Tak też zjadam najczęściej, w
>>> postaci zbliżonej do wyżej opisanej. Dzisiaj właśnie kupiłem
>>> sobie worek wielkiej świeżej fasoli w czerwone ciapki. Z tych
>>> co mieli na straganie, wybrałem najbardziej urodziwą.
>>
>> Kocham Pana, Panie Jarku.

Słowa te rozbrzmiały w całym lesie. Dało się też słyszeć coś, co można
było wziąć za echo. Zza pobliskiego jałowca dobiegła stłumiona odpowiedź
przebijająca się przez trzask łamanych patyczków:

> Cicho, wiem

Był to gajowy Marucha, który wracal do domu z dopiero co upolowanym
zającem pod pachą.

Jarek

--
Tu przerwał, lecz róg trzymał; wszystkim się zdawało,
Że Wojski wciąż gra jeszcze, a to echo grało.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


274. Data: 2014-10-26 10:57:45

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: "Stefan" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Qrczak" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:544ca43f$0$11153$6...@n...neostrad
a.pl...

Dnia 2014-10-25 15:43, obywatel Sławomir Kurek uprzejmie donosi:
> W dniu czwartek, 23 października 2014 16:26:24 UTC+2 użytkownik bbjk
> napisał:
>
>> W planach kolacja, jeden z gości to weganin.
>
> W moim świecie, to o menu decyduje gospodarz i dlatego się do niego
> przychodzi, aby skosztować coś (spécialité de la maison), czego nie
> ma/jada się u siebie w domu.

Ależ oczywiście... zawsze decyduje gospodarz. Dlatego ten, co szanuje
innych odmienność, a wie o niej, potrafi dostosować to menu do sytuacji.
Specjalite nie musi się ograniczać do jednej wciąż tej samej potrawy.

Z uwagą (jak zwykle) czytam wasze posty, a sam chciałbym podzielić się z
wami refleksjami z jednego (jedynego jak do tej pory i nie daj Panie Boże
więcej) spotkania z weganką (?).
nasze grono spotyka się co miesiąc zwykle w pierwszy piątek miesiąca, aby
przy wzajemnej spowiedzi z ubiegłego okresu zająć się degustacją różnych
wytworów pitnych (przeważnie panowie) i wypieków (przeważnie Panie, bo one
tzn te wypieki nie ida w d..y tylko w cyc :). Jedna z naszych koleżanek,
Florydzianka od 40 prawie lat zapytała się wcześniej () czy może przyjść z
koleżanką takoż Florydzianką, rzekomo niezłą aparatką. Ciekawi jej byliśmy
okrutnie. I co się okazało? Absolwentka kieleckiego geologa wywędrowała w
świat, zakotwiczyła się przy jakimś Jankesie i tak jej zeszło te 40 lat. 2
czy 3 mężów a co najgorsze doznała przełomu w bulwie i zaczęła prowadzić
zdrowotny tryb życia.
My sobie gadamy konsumujemy a ta zasuszona córka krokodyla zaczyna truć.
Jakie to niezdrowe, szkodliwe itp. My za pierożki a ona jakieś trawy suszone
z torebki wyciąga i miętoli protezą. I dziamdzia, jakie to dobre i zdrowe.
My za miareczki z 5letnią naleweczką z derenia, a ona wodę bez gazu z jakąś
tabletką zakwaszającą czy zasadową, I dziamdzia dalej. W naszym gronie jest
wielu postrzeleńców płci obojga (nie dziwota, po kopie latek każdemu bije w
czajnik) ale takiej popierdułki to jeszcze nie widzieliśmy.
Kochani , ja (i nie tylko) zawsze uważałem - wleziesz między wrony, kracz
jak i one. Przychodzisz w goście, to weź pod uwagę że gospodarz chce cię
przyjąć jak najlepiej potrafi. Nie narzucaj mu swoich poglądów.
Na tym na razie kończę i biorę się za ładny kawał szyneczki wieprzowej
(peklowanej dwa dni) w chińszczyźnie ala Kurdwanów :)))
Smacznego!
pozdr
Stefan

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


275. Data: 2014-10-26 11:04:44

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Qrczak pisze:

>> Proszę o pomoc w przełamaniu stereotypu. Nie rozdrobnione i nie paciate.
>> Kalarepę chyba przyjdzie gryźć i rzodkiewkę chrupać z marchewką na
>> przemian. A na gorąco?
>
> No a jak ktoś lubi kapustki - brukselka zapiekana.
> Kapustki ze dwie - trzy minuty pogotować w osolonym wrzątku, jak małe,
> to całe, a duże przekroić na pół. Przełożyć do naczynia żaroodpornego,
> polać oliwą, doprawić solą, pieprzem, kminem rzymskim lub kminkiem (w
> proporcji pół łyżeczki na jakieś pół kilo brukselek) oraz posiekanym
> ząbkiem czosnku, i dokładnie wymieszać, aby brukselki pokryły się
> przyprawami. Posypać posiekanymi orzechami włoskimi (mniej więcej garść
> tego ostatniego). Zapiekać w temp. 180-190 stopni jakieś 20 minut.
>
> Mniam.

Czy ta kapustka poddana dwudziestominutowym katuszom w rozgrzanym
piekarniku wciąż zachowa swoją chrupiącość? Dać komuś rozgotowaną
brukselkę na talerz, a to widuje się często, to faktycznie nietakt
wielki. Jednak gdy przewać przepis w połowie, poprzestać na samym
obgotowaniu zachowującym zieloność, polaniu oliwą dla połyskliwości
i opruszeniu czymś całkiem już świeżozielonym, jak koperek czy
bazylia, to mamy jarzynę ciepłą i chrupiącą. Choć gdy ta wystygnie,
to wcale gorszą się nie stanie -- kolejna zaleta brukselki.

Jarek

--
I dopieroż to okrutne są katusze,
gdy wokoło taka pustka, że psiamać! --
tu on czuje: dać po mordzie komuś muszę,
a tu nie ma -- a tu nie ma komu dać.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


276. Data: 2014-10-26 11:10:27

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: Qrczak <q...@q...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2014-10-26 10:57, obywatel Stefan uprzejmie donosi:
>
> Z uwagą (jak zwykle) czytam wasze posty, a sam chciałbym podzielić się z
> wami refleksjami z jednego (jedynego jak do tej pory i nie daj Panie
> Boże więcej) spotkania z weganką (?).
> nasze grono spotyka się co miesiąc zwykle w pierwszy piątek miesiąca,
> aby przy wzajemnej spowiedzi z ubiegłego okresu zająć się degustacją
> różnych wytworów pitnych (przeważnie panowie) i wypieków (przeważnie
> Panie, bo one tzn te wypieki nie ida w d..y tylko w cyc :).

Napitki też a nawet zwłaszcza nie idą w d.

> Jedna z
> naszych koleżanek, Florydzianka od 40 prawie lat zapytała się wcześniej
> () czy może przyjść z koleżanką takoż Florydzianką, rzekomo niezłą
> aparatką. Ciekawi jej byliśmy okrutnie. I co się okazało? Absolwentka
> kieleckiego geologa wywędrowała w świat, zakotwiczyła się przy jakimś
> Jankesie i tak jej zeszło te 40 lat. 2 czy 3 mężów a co najgorsze
> doznała przełomu w bulwie i zaczęła prowadzić zdrowotny tryb życia.
> My sobie gadamy konsumujemy a ta zasuszona córka krokodyla zaczyna truć.
> Jakie to niezdrowe, szkodliwe itp. My za pierożki a ona jakieś trawy
> suszone z torebki wyciąga i miętoli protezą. I dziamdzia, jakie to dobre
> i zdrowe. My za miareczki z 5letnią naleweczką z derenia, a ona wodę bez
> gazu z jakąś tabletką zakwaszającą czy zasadową, I dziamdzia dalej. W
> naszym gronie jest wielu postrzeleńców płci obojga (nie dziwota, po
> kopie latek każdemu bije w czajnik) ale takiej popierdułki to jeszcze
> nie widzieliśmy.
> Kochani , ja (i nie tylko) zawsze uważałem - wleziesz między wrony,
> kracz jak i one. Przychodzisz w goście, to weź pod uwagę że gospodarz
> chce cię przyjąć jak najlepiej potrafi. Nie narzucaj mu swoich poglądów.

Florydzianka akurat bardzo prosta w obsłudze. Mam w domu dużo roślin,
liści do pożucia miałaby do wypęku.
W ogóle to dla każdego co mu miłego, derenia może nie, ale jest śliwka,
porzeczka, malina, aronia, gruszka...

> Na tym na razie kończę i biorę się za ładny kawał szyneczki wieprzowej
> (peklowanej dwa dni) w chińszczyźnie ala Kurdwanów :)))
> Smacznego!

Smacznego!
Ja dziś delikatnie... chyba sobie coś zblenduję.

Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


277. Data: 2014-10-26 11:14:08

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-10-26 10:34, bbjk pisze:
> W dniu 2014-10-26 10:26, FEniks pisze:
>
>> Halibut świeży bywa w Lidlu, ale rzadko. A ponieważ jest drogi, to nie
>> ma zbyt wielu chętnych na niego i już przestaje być świeży.
>> Kiedyś udało mi się kupić filety dopiero co po dostawie i zrobiłam z
>> niego roladki z pesto. Niebo w gębie.
>
> Najbardziej lubię po prostu z grilla z odrobinką gremolaty na nim (po
> upieczeniu). A jeśli położymy na podściółce z rukoli, dodamy maleńkie
> kolorowe pomidorki i na to też trochę gremolaty, to już wypas w pełni.

Wypróbuję i tak, ale te moje roladki też niemiłosiernie proste były.
Pomaziałam filety pesto (chyba bazyliowe było), zawinęłam każdy filecik
z suszonym pomidorem z zalewy w środku, trochę skropiłam oliwą i
upiekłam w naczyniu w piekarniku.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


278. Data: 2014-10-26 11:14:28

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Qrczak pisze:

>> Kabaczek -- w nim miejsca jest dosyć. Z warzyw, to chyba pierwsze
>> jakie w tej formie poznałem. A weźmy też taką dynię -- tam by wołu
>> upchnąć można, gdy dobrze wyrośnięta.
>
> Nawet chleb czy bułki można otwierać i napakować różnościami.

Można. Nigdy mi jednak do głowy nie przyszło, by pospolity dwubułczan
serowy, włożony dziecku do tornistra, nazywać "bułką faszerowaną".
Nawet jak się tam napakuje dajmy na to pasty jajecznej, to też nie.

> Warzywa to chyba większość. Np. kiedyś robiłam kalafiora i kapustę
> przypakowanych mięsem (ale to taki karygodny oftop, że nie podaję
> szczegółów).

Gołąbka nazywają czasem "kapustą faszerowaną". Nie wiem czy słusznie.
Bo inne ptactwo drobne faszeruje się często -- ale to na czym innym
polega.

Jarek

--
Przyszłość jest sprawą jasną,
Tak jasną, że przeszkadza zasnąć...
Możesz zagrać każdą z ról,
Twoich snów nie gryzie mól,
A w tornistrze masz buławę swoją własną.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


279. Data: 2014-10-26 11:15:34

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "bbjk" <a...@b...cc> napisał
>W dniu 2014-10-26 06:22, Alek pisze:
>
>>> Gdyby tylko takich "świrów" ta Ziemia nosiła, żyłoby się o niebo
>>> spokojniej.
>>
>> Zgadzam się, jest to wariactwo z tych najmniej szkodliwych.
>
> To nie jest wariactwo. Chyba, ze używasz tego słowa metaforycznie.

Dlaczego metaforycznie? Wariacja to odmienność, odchylenie od
przeciętnej, od normy, typu.

> A jaką szkodliwość czynu widzisz?
> Poza tym, że najmniejszą?

A to już zależy od konkretnej sytuacji. Jeśli tobie nie szkoda czasu i
energii na szczególne dogadzanie temu odmieńcowi to oczywiście liczy
się twoja ocena, czyli szkody nie ma. Ale dla kogoś innego mógłby to
być nie lada kłopot.
Mojej mamie osoba tego typu zrobiła kiedyś niemałą przykrość. Goście
zaproszeni, gospodyni urobiona po łokcie, stół się ugina od różności,
wszyscy wcinają aż miło a jedna osoba siedzi przy szklance wody,
dosłownie. Tego nie zje bo w tym jest coś, a innego nie ruszy bo jest
w nim coś innego. Niby błahostka, ale jednak przykrość.
Innym razem scena w restauracji. Goście zajęli stolik, kelner przynosi
kartę i zaczyna się analiza dań. To nie, tamto nie, macie coś
wegecośtam? (Nie pamiętam o którą odmianę choroby im chodziło.) Mamy
tylko to, co w karcie. Co to za podła knajpa! I darcie ryja na pół
sali.
A już najgorsi są neofici, miałbym i o tym opowiastkę, ale to w każdej
religii bywa podobnie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


280. Data: 2014-10-26 11:17:32

Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: Qrczak <q...@q...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2014-10-26 11:04, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Qrczak pisze:
>
>>> Proszę o pomoc w przełamaniu stereotypu. Nie rozdrobnione i nie paciate.
>>> Kalarepę chyba przyjdzie gryźć i rzodkiewkę chrupać z marchewką na
>>> przemian. A na gorąco?
>>
>> No a jak ktoś lubi kapustki - brukselka zapiekana.
>> Kapustki ze dwie - trzy minuty pogotować w osolonym wrzątku, jak małe,
>> to całe, a duże przekroić na pół. Przełożyć do naczynia żaroodpornego,
>> polać oliwą, doprawić solą, pieprzem, kminem rzymskim lub kminkiem (w
>> proporcji pół łyżeczki na jakieś pół kilo brukselek) oraz posiekanym
>> ząbkiem czosnku, i dokładnie wymieszać, aby brukselki pokryły się
>> przyprawami. Posypać posiekanymi orzechami włoskimi (mniej więcej garść
>> tego ostatniego). Zapiekać w temp. 180-190 stopni jakieś 20 minut.
>>
>> Mniam.
>
> Czy ta kapustka poddana dwudziestominutowym katuszom w rozgrzanym
> piekarniku wciąż zachowa swoją chrupiącość?

Zadziwiające to może, ale kapeć się nie robi. Zresztą nikt nie każe
katować ściśle wedle czyichś wymysłów*.

> Jednak gdy przewać przepis w połowie, poprzestać na samym
> obgotowaniu zachowującym zieloność, polaniu oliwą dla połyskliwości
> i opruszeniu czymś całkiem już świeżozielonym, jak koperek czy
> bazylia, to mamy jarzynę ciepłą i chrupiącą. Choć gdy ta wystygnie,
> to wcale gorszą się nie stanie -- kolejna zaleta brukselki.

A moje domowe nie lubią małych kapustków... czemuż ach czemuż... a wiem!
mam całą tylko dla się.

Q
--
* dlatego kocham kuchczyć... katuję po swojemu

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 27 . [ 28 ] . 29 ... 40 ... 47


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Muszki :-)
Zielone pomidory!
ratowanie kapusty
Dla Stokrotki gratulacje
Ziemniaczki moje kochane :-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Schabowe"
www.kingtrust.to Cloned Cards With Pin Shop Dumps Vaild Sell Good Cashapp Paypal Transfer Wu Money gram payonee
Jak zrobić lody, nie zamarzające na kamień w zamrażarce?
Olej rzepakowy
BEST DUMPS CLONING(www.kingtrust.to ) TRACK 1&2 SITE SEARCH 2023 Go to any ATM and make your cashout

zobacz wszyskie »