Data: 2007-09-30 15:14:16
Temat: Re: Syn nie chce chodzić do szk. muzycznej
Od: Lolalny Lemur <s...@n...o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
t...@p...onet.pl pisze:
> On 29 Wrz, 21:19, Lolalny Lemur <s...@n...o2.pl> wrote:
>> t...@p...onet.pl pisze:
>>
>>> Teraz chodzi trzeci rok i Pan jest jego idolem. Oczywiscie obciążenie
>>> nieniejest duże 45 minut lekcji tygodniowo i 15 minut ćwidczenie w domu
>>> dziennie.
>> Cooooooooooooo???????????
>> Dziewczyno, weźże pana w łeb puknij - przez 15 minut to on nawet rękinierozgrzeje.
Godzina minimum.
>>
>> LL
>>
> Chyba nie przeczytałeś dokładnie mojego posta. Miałbys rację gdyby
> celem tych zajęć było zrobienie z niego młodego profesjonalnego
> gitarzysty, czy w ogóle gitarzysty.
Nie. W takim wypadku 4-5 godzin to minimum. A optymalnie koło 8-u. Wcale
nie żartuję.
> A tu mamy upośledzone słuchowo dziecko,
Napisałaś "Mimo stwierdzenia ze narząd słuchu jest fizycznie ok,
miał problemy z rozpoznawaniem dzwięków ,a w tzw słuch muzyczny nie
istniał". Z tego co mi tłumaczono, to to nie jest upośledzenie słuchu
tylko po prostu brak predyspozycji do muzyki - czy każdy musi mieć
predyspozycje do wszystkiego?
BTW nigdzie nie zaznaczyłaś, że lekcje są prowadzone w celu
terapeutycznym. Napisałaś, że masz dziecko bez szczególnych uzdolnień,
które musi ćwiczyć 15 minut dziennie w celu blizej nieokreślonym.
> Niestety nauka muzyki czy plastyki w zwykłych szkołach jest po
> prostu żenująca.
Fakt. O ile w ogóle jest :/
> Wracając do mojego wcześniejszego postu chciałam po prostu przekazać
> ze chęć dziecka do nauki muzyki nie zależy od jego zdolności, a raczej
> od tego czy widzi postępy i co musi poswięcić w zamian(czyli długość i
> nuda ćwiczeń....
W dalszym ciągu podtrzymuję: uzyskanie poziomu pozwalającego na radochę
z muzyki jest uwarunkowane (również w przypadku b. zdolnych dzieci)
żmudnymi i nudnymi ćwiczeniami. "Praw fizyki pan nie zmienisz i nia bądź
pan głąb".
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
|