Data: 2014-05-01 23:09:12
Temat: Re: Szparagowo
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
> Z owym gazpacho też ciekawa sprawa. Zdarzyło nam się pijać przeróżne
Ludziom się czasem wydaje, że porządna kuchnia, to jakieś ISO-9001
albo inny McDonald's. Ktoś pojedzie do obcego kraju, dadzą mu tam co
do zjedzenia, bo to gościa o głodzie trzymać nie wypada, zapyta jak
to się nazywa -- i już mu się wydaje, że wie wszystko. Potem oburza
się, gdy mu w innym mieście dadzą coś, co tak samo się nazywa, a smakuje
i wygląda inaczej. Ale tak na ogół jest, że te nazwy, to są bardzo ogólne.
>> Od malagi prosto do zgagi.
>
> No i dlatego właśnie nawet nie spróbowałam malagi będąc w Maladze. ;)
Indyk w maladze też w maladze będąc, malagi nawet nie spróbował.
Ale to mógł być błąd. Zgodzę się z Noblistką o tyle, że sam też
znalazłszy się w takiej sytuacji jak Ona, już nawet nie tyle
byłem na prostej drodze do zgagi, co punkt ten zwrotny osiągnąłem.
No, może nie całkiem, ale do womitów było blisko. Tyle że to była
malaga kupiona w butelce w sklepie; w kraju, w którym jak się rok
trafi z dobrze nasłonecznionymi kartofliskami, to najwyżej jako taka
wódka z tego wyjdzie. Nie, to nie to samo. Malagę należy pić prosto
z beczki. Tylko proszę mnie zbyt dosłownie nie zrozumieć. Zresztą
i tak sama Pani takiej beczki nie uradzi w górę podnieść i przechylić.
Pije się po trochu. Jeżdżąc od wsi do wsi, by sprawdzić, gdzie dłużej
suszyli grona na krzaku aby słodyczy nabrały.
Jarek
--
Po chłodniku szły raki, kurczęta, szparagi,
W towarzystwie kielichów węgrzyna, malagi;
|